czwartek, 26 czerwca 2014

Dzień sześćset piąty - Ciąg dalszy sprawy złodziejskiego stowarzyszenia

Sprawa stowarzyszenia, które pobieralo od nas rodziców kasę za terapie mimo tego, ze otrzymywało dotacje nabiera tempa. Terapeuci, którzy odeszli napisali list otwarty do członków stowarzyszenia. Niestety z niego wynika, ze mieli świadomość jak sytuacja wygląda :(((
Dla mnie jest to case podobny do kidprotect. Tylko, ze bezpośrednio mnie dotyczy.

Mało tego, niektóre osoby opłacały terapie dzieciaków np. z uzyskanych pieniędzy z 1% - więc to nie tylko nas dotyczy - ale również tych osób co wpłacały cash przy rozliczaniu podatków. Warto tez wspomnieć, że to stowarzyszenie to organizacja pożytku publicznego.

 MAKABRA

(aby zobaczyć zdjęcie w lepszej jakości, należy kliknąć w poniższe miniaturki)


środa, 25 czerwca 2014

Dzień sześćset czwarty - Zniknęłam?

Nie, nie zniknęłam...
Był intensywny długi weekend, którym musze się z Wami podzielić...
Ale... teraz...
Mój dzień wygląda tak:
Pobudka o 6:30
Oblucje
Śniadanie przygotowywane do szkoły
Pobudka i oblucje dzieciaka
Śniadanie dzieciaka
Wyjście z domu 7:40
Przyjazd do szkoły 8:15
Wyjazd ze szkoły
Droga do Siedlec
Zakup benzyny za 100 zł
Dojazd do Siedlec 10:30
Praca nad biznes planem do 15:30
Dojazd do W-wy 17:30
Zakupy 17:45
Dojazd do domu i przejecie dzieciaka 18:00
Wrzucenie dzieciaka do wanny 18:10
Od tego momentu praca...a w trakcie: kolacja dzieciaka
22:30 dzieciak idzie spać - mama porzuca pracę
czytanie do 23:00
...dzieciak usypia kiedy chce...
mama nie może sie podnieść z łożka - bo natychmiastowa pobudka dzieciaka...

Ile jestem praktycznie w pracy? od 8:30 do 22:30...
Płaca mi za 6 godz.
Naiwna jestem?

Naiwna bede tylko jeszcze do poniedziałku - bo projekt sie kończy - a tylko 2 spotkania w Siedlcach -a powinno byc przynajmniej jeszcze 6... Będę naiwnie pracowac w domu w weekend...charytatywnie.

Ale niestety bez mojej pomocy tej spoldzielni sie nie uda... :(


wtorek, 17 czerwca 2014

Dzień pięćset dziewięćdziesiąty czwarty - Złodzieje w organizacjach pożytku publicznego

Jestem w takim szoku, że w tym kraju coraz częściej instytucje pożytku publicznego wykorzystują pieniądze na cele statutowe jednocześnie dublując przychody za pomocą kieszeni rodziców osób np. niepełnosprawnych, że spędziłam wieczór w kiblu.

Dowiedziałam się dziś, od pani kontrolerki w Urzędzie Miasta, że Stowarzyszenie, które prowadziło przez kilka lat terapię mojego syna, za którą płaciłam niemałą kasę, miało dotacje na mojego syna i innych podopiecznych.

Oznacza to, że to Stowarzyszenie nie mogło pobierać od rodziców kasy! Scyzoryk się w kieszeni otwiera...

Warto tu wspomnieć, że to Stowarzyszenie ma status opp - czyli na dodatek zbierało 1%. Na co??????

Nie rozumiem. Widzę efekty ich pracy.  Ja ich wpuściłam do domu. Zaufałam. Decydują o moim życiu.

Inna sprawa, ze część terapeutów odeszła 2 mies. temu z tego Stowarzyszenia i założył Fundacje - i parę dni temu marudziłam tu na koszmarne warunki finansowe... i nadal marudzę...

Ale myślicie, że nie wiedzieli Ci terapeuci o przekręcie, że dostają dotacje na mojego syna i inne dzieciaki i od nas biorą kasę, której nie powinni brać? Jak mam tej nowej organizacji zaufać - nowej raczej z nazwy - bo 100% to byli pracownicy tamtego Stowarzyszenia?

Pani z Urzędu Miasta poinformowała mnie, że ta sprawa znajdzie swój finał w prokuraturze.
Kilku rodziców już ze mną jest w kontakcie i zastanowimy się czy się do tej sprawy nie przyłączyć.
Niestety prawnik powiedział, że tylko UM ma prawo zażądać zwrotu kasy. Niestety jak oni dostana zwrot dotacji - to niejako można powiedzieć, że Stowarzyszenie ma podstawę do naszej kasy...

Ale złodziejstwa im nie daruje!
Co za życie, sami złodzieje wszędzie. I to okradający niepełnosprawne dzieci!!!!


sobota, 14 czerwca 2014

Dzień pięćset dziewięćdziesiąty drugi - Ja wbita w kąt

Miało być o o taśmach prawdy - o  kolejnej aferze.
O kolesiach, którzy maja w du... całe Państwo a walczą między sobą o większy kawałek mięcha.
Zastanawia mnie ogromnie, jakie będą tego konsekwencje.
Prawdę mówiąc, patrząc na wyniki wzrostowe notowań PO, to ja na miejscu Tuska bym zagrała.
Jako wielki człowiek honoru (kpię sobie oczywiście), poddałabym się do dymisji.
Wcześniejsze wybory są i tak na korzyść PO (patrząc na te notowania). Za rok będzie trudniej wygrać.
A ta wygrana byłaby pokazaniem środkowego palca opozycji.
Niezła zabawa nas czeka. Niezłe wyzwania dla strategów politycznych.

A ja czuję się dziś koszmarnie. najchętniej usiadłabym w kącie, owinęła się kocem i trwała w bezruchu.
Fatalna sytuacja. Muszę zapłacić za obóz syna, potworna kasa za ta terapię, zaraz wakacje - a ja nie mam żadnych perspektyw. W cuda już nie wierzę. W zmiany w ludziach przestałam wierzyć. W obudzenie sumienia poniektórych przestałam wierzyć.

Jest mi po prostu źle.

czwartek, 12 czerwca 2014

Dzień pięćset dziewięćdziesiąty - Update do postu z wczoraj

Własnie dowiedziałam się, że inna dziewczyna, której pomagałam pisać kolejny biznes plan wygrała w konkursie na BP w jednym z banków - główna nagrodę i kilkadziesiąt tys zł na swój biznes...

:))))

P.S. A ja przystępuje do takich głupich konkursów unijnych, że mnie nokautują a to za młody wiek fundacji bark nowatorstwa w terapii,  a to za to, że "dużo jest takich ośrodków",a  to, że nie mam doświadczenia...
Tyle lat doświadczenia... ! ale im się czytać nie chce CV, popatrzeć w googla.. ech...

Szkoda, że nie pozwalają mi pokazać pełnej analizy BP... no cóż...

środa, 11 czerwca 2014

Dzień pięćset osiemdziesiąty dziewiąty - Udręka i ekstaza

Ufff... Kolejna moja grupa inicjatywna stała się spółdzielnia socjalną.
Mój biznes plan przeszedł bez zgrzytu przez ekspercką komisję - czego efektem jest to, że spółdzielnia zostanie dofinansowana :))))

Ale to był trudny czas.
Pracowaliśmy razem chyba z rok czasu. Nie pozostał nikt w tej grupie, kto był w niej na początku.
Pomysł jedynie został.
Dopiero w lutym uformowała się grupa, która właśnie podpisała papiery i powołała do życia spółdzielnie.
To była dla mnie szkoła. Już poprzednie doświadczenia z pracy z osobami trwale bezrobotnymi pokazały mi,  że podejście takich osób do tworzenia swojego biznesu jest oderwane od rzeczywistości.

Najtrudniejsze jest to, żeby zaczęły obce osoby ze soba współpracować. W szczególności, gdy to jest spółdzielnia socjalna - czyli jest współodpowiedzialność za prowadzenie firmy. Trudno osobom wytłumaczyć, że w takiej organizacji funkcja zarządu sprowadza się tylko do podpisywania dokumentów - a, że reszta członków podejmuje większością głosów decyzje. Zaskoczyło mnie to, w tym i poprzednich przypadkach, jak wybór (niejawny zresztą) doprowadza do rozłamu w tej grupie. Jak tworzą się dwa rozne fronty. Jak ludzie nie potrafią schować swoich pseudo ambicji do kieszeni.

Widać, że problem ludzki jest największym problemem. I niestety żaden konsultant nie ma takiej siły, żeby ta mentalnośc ludzi zmienić. Ludzi często, którzy nigdy nie pracowali. Którzy często niewiele potrafią. Maja trudności komunikacyjne.  Ale nazwa na wizytówce jest najważniejsza i można się o nią zabić.

Drugim zasadniczym problemem jest własnie brak wiedzy - i to nie chodzi o biznesowa - ale o ogólną. Mam wrażenie, że 90% mojej pracy z nimi to było pokazywanie świata, tłumaczenie zasad, uspołecznianie, otwieranie. Dziś nie wiem na ile to co jest w biznesplanie - który jest narzędziem dla nich do pracy na kolejne 3 lata - jest zrozumiałe.

Trzecim problemem jest to, że w spółdzielniach to, że osoby te zazwyczaj nie posiadają żadnych umiejętności managerskich. A jak maja - to np. dlatego bo założyli sobie z pieniędzy unijnych firmę, która szybciutko zbankrutowała. Take osoby niestety wywyższają się na tle innych członków, maja o sobie wysokie mniemanie  (co  znowu tworzy problemy wewnątrz grupy) -a  tak serio to często najwięcej pracy kosztują. Np. biorą na siebie wszystko - a  rezultat jest zerowy.
Ustawa powinna się zmienić - do takich spółdzielni na pierwszy rok powinien wchodzić zewnętrzny manager.
Oczywiście będę obok przez kolejny rok - ale to niewystarczające jest.

I chyba najtrudniejsze jest to, że często w głowach ich siedzi to, że jestem bezrobotnym - trzeba mi pomóc. To były straszne ostatnie tygodnie. Było ciśnienie. Gdybyśmy nie złożyli dokumentacji o czasie to wówczas kasa by im przeleciała przed nosem.

Ja chodziłam psychicznie i fizycznie wykończona. Codziennie byłam a to oszukiwana a to zwodzona. Ale udało się...

Te miesiące z udręki przerodziły się w ekstazę.
Za miesiąc będą działać pełna parą. Oby stosowali się do tego co maja napisane. Krok po kroku. Plan operacyjny, kosztorysy, ach... co tu dużo mówić, cały plan działania firmy.

Poprzednia spółdzielnia działa raz lepiej raz gorzej - ale zarabia na siebie :)

Trzymam kciuki za tą.

A ja wracam do tabelek następnej grupy :))) i znów wracam do Siedlec. Plan jest taki - aby 7 lipca ta grupa stanęła przed Komisją :)

Lubie to. Lubie jak innym się udaje :))))







poniedziałek, 9 czerwca 2014

Dzień pięćset osiemdziesiaty siódmy - Żywiciele ludzkim nieszczęściem

Nie wiem skąd mam wziąć kasę na obóz syna. 9 tys. zł.

A przed chwila dostałam umowę na terapię syna.
80 godzin miesięcznie.
Stawka - 50 zł/godzinę.
Usługodawca - Fundacja X

Może ktoś mi to wytłumaczyć????????
Mam zacząć kraść?




piątek, 6 czerwca 2014

Dzień pięćset osiemdziesiąty czwarty - Komisja jak z koziej du....trąbka

Odpadliśmy znów z projektu norweskiego (Fundacja Batorego)... w temacie dorosłych autystów i ich aktywizacji w ośrodku pobytu dziennego. Zero punktów za nowatorstwo...

Sorry czy poza terapiami ta grupa potrzebuje nowatorskich działań!? Kto mi powie jakich??? Czym jest priorytet????? Czy nowatorskie jest to, że ktoś się w ogóle nimi - naszymi podopiecznymi zajmie???? Czy może gdybym napisała, ze ściągnę nie wiem jakiegoś znachora, albo kosmitę to byłoby nowatorskie?

Zaniedbany temat - jest... to co super 2 osobowa komisja  chce mi powiedzieć????
Tak! niech dalej sobie siedzą dorośli autyści w domach cofając się w rozwoju i coraz bardziej wykluczają ze społeczeństwa!

Poniżej umieszczam wnioski komisji:

"Projekt nie przewiduje działań o charakterze nowatorskim. Z wielu projektów dotyczących wykluczenia społecznego bardzo trudno jest wybrać te najbardziej wyróżniające się z uwagi na wagę problemu - z tego powodu dodatkowy punkt jest przyznawany bardzo wyjątkowo. Duża liczba wniosków powoduje konieczność wyróżniania projektów realizowanych w szczególnie zaniedbanych miejscach i obszarach tematycznych. W miejscu, w którym działa wnioskodawca z pewnością potrzebny jest większy dostęp do pomocy, jest on jednak łatwiejszy niż w innych miejscach Polski (tam gdzie komunikacja nie pozwala w łatwy sposób dotrzeć do dużego miasta, lub z ogóle nie istnieją żadne podmioty realizujące takie działania)."

"Przedstawiona koncepcja projektu nie ma charakteru niestandardowego. Wnioskodawca korzysta ze sprawdzonych praktyk. Podobne działania podejmowane są na obszarze realizacji działań także przez inne instytucje."

"Plusem projektu jest uzasadnienie potrzeby podjęcia działań - jest kompletne i spójne. Opis działań i ich rezultatów jest wystarczający. Działania odpowiadają na potrzeby wskazane w uzasadnieniu.

Minusem projektu jest brak doświadczenia wnioskodawcy w realizacji podobnych działań. Dotychczasowe działania opisane są bardzo ogólnie. Fundacja nie realizowała jeszcze dużych projektów, nie wykazała projektów zrealizowanych do tej grupy odbiorców. Nie wskazano także żadnego partnera, który miałby doświadczenie w pracy z osobami z autyzmem. We wniosku brakuje informacji, dlaczego to akurat organizacja jest tym podmiotem, który powinien zrealizować projekt (opis działań organizacji wskazuje na to, że jej cele są dość rozproszone).

Trudno ocenić, czy budżet projektu jest adekwatny do zaplanowanych działań - czas realizacji projektu to rok, grupa docelowa to 15 osób, a koszt realizacji działań to prawie 780 000 zł. Być może tak wysoki budżet jest uzasadniony, ale w niedostatecznym stopniu wynika to z informacji zawartych we wniosku."

TO JAK NOWA FUNDACJA może pozyskać środki??????
Uczestniczę jako konsultant w projekcie unijnym i co chwilę są kontrole. Nie da się sprzeniewierzyć tej kasę!
POZA TYM, że do jasnej cholery - właśnie w drugim etapie uzasadnia się kosztorys!
CZY ktoś potrafi czytać? Moje osobiste CV pokazuje na moje wieloletnie managerskie doświadczenie na wysokich stanowiskach, a także na wielkie doświadczenie terapeutyczne i pracę z autystami - osób zgłoszonych w projekcie - terapeutów!
No a już ten tekst o wystarczającej liczby ośrodków mnie zabił...

Najciekawsze jest to, że nie można dowiedzieć się co to za dwóch Panów to oceniało i nie ma sie prawa odwołania.

Żal dupę ściska, że o tak ograniczonej wiedzy powołano do komisji.

Jednak, to drugi raz do tych funduszy składałam wniosek. Poprzednim razem mozna powiedziec poległam, teraz mi zabrakło kilku punktów.

Uczę się :))))))

środa, 4 czerwca 2014

DZien pięćset osiemdziesiaty drugi - Dzień wolności

Niewiele pamiętam z tamtego dnia (za dużo obecnie śmieci w głowie). Miałam zaledwie lat 18 (tydzień wcześniej obchodziłam urodziny) i dowód tymczasowy - czerwony  Pamiętam, że to był ważny dzień u mnie w domu. Pamiętam tez, że wchodząc do lokalu wyborczego w ojej szkole podstawowej dostałam do łapy informacje jak glosować i na kogo - nie było wtedy ciszy wyborczej!

Dziś często mogę sobie krytykować to co się dzieje w życiu publicznym. Bez konsekwencji (za to krytycznie ktoś może mnie także skomentować - również bez konsekwencji). Czasami się uśmiecham.

Moje życie tu i teraz - jest moim wyborem.

Moi rodacy wybierają (albo nie - bo nie chce im się iść na wybory) kto nam stanowi prawo i kto je wykonuje.

Ten dzień jutro - będzie moim dniem - świętem. Ciesze się, że miałam okazje poznać tamte i żyć w tych czasach. Bo łatwiej mi doceniać.

Dobrego święta

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Dzień pięćset osiemdziesiaty - Prywata

Kategoria: Przemiana cywilizacyjna
Plebiscyt: 25 lat wolności
Organizatorzy: Świat się kreci i onet
Wygrywa: Wprowadzenie Internetu

I choć to nie Twój tato jednoosobowe przyłożenie ręki do tej zmiany, to choć tam sobie fruwasz w chmurach, to Ci dziękuje... bo mój świat dzięki Tobie zmienił i poszłam drogą, która Ty zacząłeś w tym kraju wytyczać... i jestem tu dzięki Tobie...

I dziękuje Ci mamo, bo byłaś bardzo odważna kobietą, kiedy z narażeniem życia swoich dzieci i swojej rodziny - nie wyobrażając pewnie sobie co to jest ten bitnet (kto wtedy sobie wyobrażał) ale wierząc w słowa taty, że to wszystko zmieni, zgodziłaś się na to, żeby wywieźć te taśmy z systemem w walizce pod przykrywką czosnku z Zambii...