piątek, 8 listopada 2013

Dzień trzysta siedemdziesiąty pierwszy - Empatia

Taka scena

Miejsce: Centrum Onkologii w Warszawie.
Pacjent udaje się po operacji usunięcia śmiecia na dalszą diagnostykę w celu ustalenia dalszej terapii. Miejsce straszne. Atmosfera śmiertelna. Ale i prawie jak w warsztacie samochodowym. lekarz prawie bez słowa - bo z przedmiotem przecież się nie rozmawia - robi USG i wysyła na markery.

Pielęgniarka - wypisująca jakieś papiery prosi pacjenta o przekazanie xero dokumentacji medycznej. jeden kwit jednak oddaje i mówi, że ten kwit się przyda do operacji? Do jakiej operacji? - pyta pacjent. Pielęgniarka nie odpowiada. Psia kość! Kurde! Do cholery!

Pacjent będzie czekał prawie tydzień na kolejna wizytę. Po cholerę mu stres!

Ja nie wiem kto tam pracuje? Szczególnie w takim miejscu takie zachowanie? Nie rozumie głupia baba, ze można szybciutko wpaść po takim tekście w deprechę? Pacjent przyszedł po informacje, że śmieć jest wydziabany i jak go dobić, a nie usłyszeć, że czeka go jeszcze coś. A jeśli tak jest to do diabła to lekarz ma prawo powiedzieć a nie jakaś piguła! Nie wie, że często może ludziom świat się zawalić w takim momencie!
I po cholerę ten stres, wszak ludzie z tym śmieciuchem potrzebują przede wszystkim spokoju! Kim ta baba jest w ogóle???????

TO absolutny skandal jest.
Świetny szpital, świetny... Świetny personel, świetny...

Niech już będzie styczeń i możliwość leczenia się np. w Niemczech...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz