sobota, 30 listopada 2013

Dzień trzysta dziewięćdziesiaty dziewiąty - Projekty unijne

Tak - znów zniknęłam. Musiałam trochę opłakać odejście Kazika.
Taka walka. Tyle kasy. Tyle dni. I odszedł. a raczej ja mu pozwoliłam odejść, bo już cierpiał. Mało tego próba była ratowania go w klinice łódzkiej tego ostatniego dnia. Ale już nie było sensu.

Ten czas tez trudny jest dla mojego syna. Żadna noc od tamtego czasu nie jest przespana. Jak śpi, to nie można na krok od niego odejść bo natychmiast się budzi. Rano - gdy szykuje śniadanie - to wali głowa w ścianę. Jest źle.

Ale trzeba walczyć dalej... o siebie... o nas. Ale jak?

Bo życie nadal mi dowala. Tym razem otrzymałam negatywna odpowiedź w sprawie projektu, który składałam do UE.
To mnie dziwi... że w przypadku projektu Obywatele dla demokracji tylko dwóch! tylko dwóch recenzentów było tego projektu zgłoszonego... I nawet nie mam zielonego pojęcia kto to. I wściekło mnie to, że nowe organizacje nie maja szans - bo w rubryce musisz podać to co zrobiłeś a jeśli jesteś nowa organizacja to i napisać tez o swoich kompetencjach w tej samej rubryce... nie da się zmieścić w znakach... czyli nie piszesz prawdy... o swoich kompetencjach...wiec odpadasz... nie lubię..

A jeszcze jeden błąd - gdy wiedziałam już, że nie zmieszczę się w rubryczce to podałam link do naszych CV - ale nie wiedziałam , że nie wlezą na ten link. I tak niewiele było do przejścia do następnego etapu...

No i człek się całe życie uczy... ale mam doła w stosunku do czekających podopiecznych... ale tez radość - bo znów czegoś się nauczyłam.

A jak sie nauczyłam, to właśnie znalazłam kolejny projekt. Znalazłam - bo jest tak, że człowiek musi grzebac w necie, żeby cokolwiek znaleźć. Nie ma łatwo. Nie ma jednego miejsca, gdzie sa wylistowane wszystkie projekty. No bo po co? Za dużo osób by składało. No ale w tym przypadku termin złożenia jest dziś do północy... Może się uda.

Planowałam jeszcze zgłoszenie sie po lokal w ramach kulturalnej Woli. ale dzis sobie odpuściłam ostatecznie. Bo wymagają planu zagospodarowania i kosztorys remontu podpisany przez rzeczoznawcę.
Juz raz ktoś mi zrobił taki plan charytatywnie. Nie mam kasy na to, żeby teraz ktoś mi zrobił za 4 tysie...

Nie chce juz o tym myśleć. Bo znów wracam do tego, że ktos mi przewrócił świat do góry nogami i nie potrafi sie zachować i oddać to co nie jego...i dac mi i mojemu dziecku nadzieje.

Więc już kończę - wracając do pisania projektu - który będzie napisany od niechcenia - bo mam za mało czasu...

Dobrego weekendu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz