wtorek, 13 maja 2014

Dzień pięćset sześćdziesiąty drugi - Jaki poniedziałek...

Jaki poniedziałek, taki cały tydzień?
Wysiadając z samochodu w Siedlcach w poniedziałek zorientowałam się, że mam na sobie niedoprane dżinsy i na dodatek zapomniałam zabrać z domu szpile...
No i paradowałam w crocksach, zresztą też średnio czystych (bo po powrocie ze wsi nie trafiły do pralki). Wstyd...
Na dodatek na drodze jakiś masakryczny był wysyp białoruskich TIRów, które jechały sznurkiem, tak, że człowiek musiał się namęczyć, żeby je wyprzedzić... ech...

No a dziś?
Wstałam bardzo rano. 5:30. A, że dzieciak także wstał tak wcześnie postanowiłam, że pojadę ciut wcześniej dostarczyć go do szkoły, bo chciałam spokojnie sobie pojechać do Siedlec.
Po drodze musiałam wstąpic do bankomatu (ech), żeby zapłacic juz po terminie za obiady.
No i pech. najbliższy bankomat - zniknął. Dalszy bankomat - nieczynny. A po drodze do szoły innych nie było.

W związku z tym wdepnęłam w korek na Al. Jana Pawła. Efekt? Bylismy w szkole tuż przed 9:00. Czyli dotarliśmy na drugą lekcje.

Pędziłam jak wariatka - co spowodowało spalenie większej ilości benzyny (ech).

Na szczęście zdążyłam na czas. Jednak pierwsze co usłyszałam od koleżanek, to to, że coś mi się przykleiło do spodni. To coś, to była długa naklejka ze spodni synka. Taka z rozmiarem.

Ale to nie koniec. Okazało sie, że jedna z moich grup się rozpada. Pierwsza ma kłopoty personalne. Samo zło. Same problemy. A i jeszcze mi nie zrobiła ta jedna grupa pracy domowej. Sajgon. Krzyczałam. Klęłam. Motywowałam. Cały dzień to była ciężka praca - ale nie z biznesplanem lecz majaca na celu poprawienie stosunków i zniwelowanie problemów.

Udało się... Jednak w tym całym zamieszaniu problemem były dla mnie moje czyste spodnie, do których nie wciągnęłam paska i cały czas zjeżdżały mi z tyłka...

Jednocześnie przez cały dzień otrzymywałam bardzo niesympatyczne smsy. Rozwalały mnie totalnie i przyprawiały o drgawki. Na szczęście wieczorem sytuacja się uspokoiła... Choć ja nie byłam spokojna...
Taki to początek tygodnia, niech reszta będzie dobra... i ta noc, bo pełnia...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz