poniedziałek, 19 maja 2014

Dzień pięćset sześćdziesiąty ósmy - Takie kwiatki

Ciężki tydzień za mną - dwa ciężkie tygodnie przede mną.
Codziennie jazda do Siedlec. A po przyjeździe siedzę w tabelkach.
Mamy dwa tygodnie na zamkniecie 2 biznesplanów - i słabo to widzę.
Niestety bez mojej pomocy - pół charytatywnej te grupy nie zdążą - a jak nie zdążą to im kasa sprzed nosa przepadnie.
Wściekła sama na siebie jestem, że tak się angażuje - ale przecież to jest moja życiowa misja.

Wczoraj dostałam kwiatki. Kwiatki dostaje albo z okazji imieninowo-urodzinowych albo na przeprosiny. Inaczej muszę sobie sama kupować. A bardzo kocham kwiaty. Z oczywistych powodów nawet w tym roku sobie głupiego tulipana nie kupiłam. Dlatego była to wielka radość, że przywiozłam do domu kwiaty.

Liczyłam na to, że kwiaty te jakoś przetrwają moje dwa koty. Chodzi o to, że gerbery mają długie łodygi, które świetnie nadają się do zabawy.
Kilkakrotnie pogoniłam kociaki - a szczególnie wymagał pogonienia kot mniejszy.
Niestety nie przewidziałam tego, że gdy jestem w pomieszczeniu z kwiatami, to kot nie będzie próbował ich atakować. Wystarczyło, że na chwilę poszłam do łazienki....
Skubaniec wyciągnął łodygę i latał za kwiatem po całym mieszkaniu.
Rano znalazłam jeszcze takie 2 gerbery - rozszarpane na strzępy.
Kwiatki musiałam przenieść do pokoju synka.

Naprawdę, ten mój mały rudy kociak, to ma adhd.

Ciągle szukam po mieszkaniu gąbki do zmywania - bo świetnie skacze jak kotki się nią bawią i codziennie zostaje ukradziona w czasie mojej nieobecności w domu.
A kolczyków nie jestem w stanie odnaleźć. Nie wiem, może zostały zakopane w żwirku i już zostały wyrzucone?
Człowiek się nie spodziewa, co może zainteresować kota :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz