niedziela, 23 lutego 2014

Dzień czterysta osiemdziesiaty trzeci - Ukraina

Wiele osób pyta mnie, czemu taka rozpolitykowana nic nie pisze o Ukrainie na blogu.

Po prostu nie wiem co napisać. Brak mi słów.
Coż my możemy pomóc - poza światełkami, zbiórka kasy, czy modlitwą...

Mam nadzieje, że to co najgorsze juz za nami, choć watpię, że Putin tak zostawi sprawę. 70% ludności na Krymie to wszak Rosjanie.Zapewnienia o integralności, pokojowych porozumieniach jakos do mnie nie trafiają. Znajdzie się zawsze sposób... A już w Charkowie chyba powracający Berkut został powitany kwiatami...

No i Julia...

Julia nie wybaczy. Janukowycz musi stanąc przed Majdanem. I jeszcze jest gwarantem, że nikt ludzi Majdanu nie zdradzi. W szczególności na dodatek jak Julia mówi, że porozumieniem mogą sobie wytrzeć buty jedynie... i że to zdrada Majdanu... A godzine wcześniej Kliczko mówił, że musiał podac rekę Jakunowyczowi, żeby krew się nie przelewała... Stanęła w opozycji do opozycji.

Nie podoba mi się to. Czy to wszystko ma szansę skończyć się dobrze i w spokoju?

Strasznie to smutne, że nie maja prawdziwego lidera z tłumu... Nie rozumiem tego. Wepchnięcie na stołki tych co już na nich byli tylko w innym rozdaniu do niczego nie doprowadzi.
W takiej sytuacji nie dziwie sie, że Janukowycz sobie jeszcze nie odpuścił...

Ale dziwie się, że nie ma lidera wśród tłumu... A sama w naszym wolnym kraju nie bardzo wiem komu dziś mozna zaufać. Wiecznie te samę głowy w okienku. Wiecznie te same gadki. To samo bagienko. Nie ma hodowli nowych liderów - nowych ugrupowań. Smutne.

Nie wiadomo co się tam naprawdę dzieje, media inscenizują wedle zapotrzebowania.
Domyślamy się co oni moga myśleć. Oceniamy ze swoich wygodnych stołków przed TV i netem.

Niech jednak będzie dobrze...

A gdzis koniec... Igrzysk śmierci :(((

Zdjęcie: The Times na kończąca się Putiniadę w S(r)oczi by  Peter Brooks & Morten Morland

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz