Dowiedziałam się dziś za to, że żona rolnika, który bierze dopłaty na hektary i jest ubezpieczona w KRUS (bo bierze się pod uwagę kwotę dopłaty i dzieli na osoby w gospodarstwie rolnym - jeśli na osobę wypada więcej niż połowa wynagrodzenia minimalnego w pl to jest problem. Uważa się bowiem, że żona rolnika to zawód i na 100% pomaga w gospodarstwie, i nie może zarejestrować się jako osoba bezrobotna w UP. A w przypadku, kiedy się nie jest rolnikiem - w UP jakoś nikt nie bierze pod uwagę średnich zarobków na łba w gospodarstwie domowym - przecież matka, gospodyni domowa to tez zawód...czy nie? Ba a z podatkami można się rozliczać na dwa łby.
Można niby zrezygnować z dopłat -ale spowoduje to, ze de facto dwie osoby będą bezrobotne a nie jedna... Bezsensowne to.. a w takiej spółdzielni robota za min. wynagrodzenie dałaby gorszy efekt... bo tak maja po 800 zł na łebka... a przy wynagrodzeniu 1680 zł będą mieli po 600 zł na łba...(bo dotyczy to aż trzech osób w rodzinie - rodzice + dziecko). Czyli jakby nie bylo to du...pa...
Ale wyobrażacie sobie taka sytuację, że dopłata jest - ale facet kasę przepija - a żona rolnika nie może nawet przez pośrednictwo pracy szukać pracy? Bo nie spełnia warunków! I jest bez pieniędzy. No tak, sądy, alimenty i takie tam... Ale ona chce pracować.
Mało tego spotkałam panią w takiej sytuacji, która twierdziła, że ona nigdy w życiu roli się nie dotknęła i nigdy w życiu mężowi nie pomagała - no ale Państwo wie lepiej.
Hm, ciekawa jestem - tego się nie dowiedziałam - jak to jest kiedy w tym samym gospodarstwie rolnym jeszcze mieszkają na przykład dziadkowie - czy dopłatę liczy się na ich głowę też? Jeśli tak jest to jest metoda - zameldować kogoś dodatkowego... Ale to znów może być problematyczne niestety... Ech..
Jakoś mnie to zirytowało - ale może się nie znam... l
A ciągle powtarzam, że już mnie nic nie dziwi w tym poplątanym kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz