Taka scenka.
Ktoś mówi do Ciebie, że bolą go wszystkie mięśnie i kości, bo dzień wcześniej miał dużo ruchu fizycznego.
Ty odpowiadasz: Oj no to słabo. Bo rzeczywiście, jest Ci przykro, że kogoś coś boli.
I następuje atak, bo według tego kogoś powinieneś powiedzieć, oj to dobrze, dobrze pracowałeś, że Cie boli.
Smutne jest to, że gdybyś odpowiedział w pierwszej reakcji - no to fajnie, że Cie boli - też byłoby źle.
Bo są tacy udzie, którzy szukają byle jakiego punktu zaczepnego, żeby Ci robić przykrość. Żeby atakować. Bo to tylko była zaczepka, kończąca się wielogodzinnym dręczeniem. Żeby doprowadzać Cie do płaczu. Do tego, żebyś tracił w swoich oczach swoją wartość, żebyś czuł się źle, żebyś czuł się nikim, żebyś był psychicznie sparaliżowany i znowu, żeby Twoje wszystkie plany na dany dzień legły w gruzach.
Człowiek nękany psychicznie jest martwy.
Zaczyna się bać odezwać. Czuje, że nie ma bezpiecznego swojego miejsca. Zaczyna gadać sam ze sobą.
Gdyby człowiek dostał w twarz, przynajmniej bez problemu mógłby oddać...
Nie rozumiem, znów czegoś nie rozumiem.
Co taki człowiek czuje? Czy sprawia mu to przyjemność? Czy to jakaś metoda na załatwienie czegoś? Ale czego? Może pozbycie się kogoś? Ale to nie łatwiej po prostu wprost powiedzieć?
Dlaczego udzie potrafią być tak okrutni. Zazwyczaj Ci, których wspierasz, pomagasz, którym dajesz serce na dłoni.
Jak kiedyś jeszcze od kogoś usłyszę, że dobro czynione - do nas powraca - to mu się roześmieję prosto w twarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz