czwartek, 25 października 2012

Dzień czwarty - Tajemniczy dostawca

Śniadanie - Plasterki jajka z sałatka z świeżej papryki,
rukoli, białej rzodkwi i groszku
Po wczorajszym marudzeniu - jakoś dziś sie obudziłam jednak bez uczucia "zaraz się poddam'. Może dlatego, że czeka mnie intensywny dzień.
Zaraz biegnę na "burzę mózgów" i będę się wymądrzać. Taka ze mnie mądralińska.
Gadać to ja umiem - ale jak się mam zmobilizowac, żeby jutro było to wszystko wpisane w dokument? Wieczorem pomyślę...

Właśnie zjadłam dostarczone z rana śniadanie.


I właśnie mnie to słowo "dostarczone" w odmianie raczej męskiej - "dostawca" zaintrygowało...

Od poniedziałku rano do moich drzwi dzwoni pan dostawca... Po krokach słyszę, że to codziennie jest ten sam pan. Ale jakby policja wezwała mnie na przesłuchanie i kazała opisywać tego pana za diabła nie umiem.
Poza charakterystycznym wbieganiem nic nie jestem w stanie określić.

Ani twarzy, ani koloru oczu, ani włosów, ani nawet tego w co był dziś ubrany...
Głosu nawet nie sprecyzuje...
Nawet nie wiem w jakim pi razy oko wieku jest ten pan...

Czyżbym była tak mało spostrzegawcza, czy może jeszcze nieprzytomna czy pan to tajemnica...
 Jutro zacznę robić portret pamięciowy w swojej głowie - po kawałeczku poukładam sobie tego pana :)

Dobrego dnia...

Obiad - Gołąbek z mięsem drobiowym z pieczarkami i ryżem
oraz sosem pomidorowo bazyliowym z surówka z marchewki i pora


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz