czwartek, 2 stycznia 2014

Dzień czterysta trzydziesty trzeci - Stop klatka

Nie znoszę niewyspania.

Taki stan pomiędzy. Piasek w oczach. Spuchnięte dłonie. Bolące nogi. Sucha skóra. I niemyślenie. Jakby mózg się zawiesił.
Przez ostatnie dwie noce w sumie chyba spałam 4 godziny. A mam pilną robotę do skończenia i to na piatek. Może się uda.

Stan ten w sumie tez jest dość zabawny - ale jak się przeanalizuje przypadki, które z powodu stanu zawieszenia się zdarzają. Pewnie już na wyspanego człowieka :)

Przypadek 1.

Lecisz do garażu. W pospiechu. Patrzysz a tam na miejscu parkingowym nie ma twojego samochodu. Serce zaczyna bić na wariata. Stan przedzawałowy jak nic.  Mózg się wyłącza. Rozglądasz się w szaleństwie. Biegasz jak opętany po garażu. Halo, może postawiłeś samochód na innym miejscu. A może ktoś po prostu go ukradł. Mózg nadal nie pracuje. Na szczęście sięgasz do kieszeni a tam masz pilota. I przypominasz sobie, że baterie padły i samochód zostawiłeś na zewnątrz. Mózg pracuje. Serce się uspokaja.

Przypadek 2.

Idziesz wyrzucić śmieci, bo nie ma już na nie miejsca. Zostawiasz dzieciaka w domu. Zakładasz dzieciaka croksy (przypominasz sobie schodząc po schodach, że niedawno przez te buty skręciłeś nogę - a ona nadal boli). Wyrzucasz śmieci do śmietnika i wracasz. Wchodzisz do klatki schodowej. Wbijasz kod do drzwi. I ni chu chu nie działa. Zastanawiasz się czy może przypadkiem nie wbiłeś zamiast kodu do drzwi pin do karty. Powtarzasz czynność kilkakrotnie. Wyciągasz klucze - bo przypominasz sobie, że masz jakieś do klatki schodowej. Ale nie - żaden nie pasuje. I stop klatka - mózg się wyłącza. Serce bije jak oszalałe. Przeciez nie mam nic - ani komórki ze sobą. Crocsy na gołe stopy. Dziecko zamknięte w domu. Nawet jak wezwiesz kogoś na pomoc to będzie to trwało i trwało. W domu dziecko. Wychodzisz z klatki i rozglądasz się po pomoc. I dociera do Ciebie, że nie wszedłeś do swojej klatki. Mózg się włącza. Ale ręce Ci się tak trzęsą, że gubisz klucze. I znów niestety narażasz swoja nogę, bo kucniecie to ból. Ale wszystko wraca do normy.

Przypadek 3.

Musisz kupić dziecku na uspokojenie leki, bo nie pociągniesz Ty przede wszystkim tych kolejnych trzech dni. Jesteś w Aptece. Zamawiasz lek. I gapisz się do portfela - a tam nie masz karty. Przewalasz całą torebkę. Próbujesz przeanalizować, gdzie mogłeś zostawić ta jedyna kartę z paroma złotymi. Ale stop klatka. Mózg Ci się już wyłączył. Nie wiesz co zrobić. Czy ktoś Ci znów okradł. Bledniesz. Serce szaleje.
I w tym momencie pani - oddaje Ci do Twoich rąk Twoją kartę z kwitkiem opłacenia transakcji. Po prostu nie zauważyłeś, że podałeś jej już kartę.

Idę spać :)))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz