czwartek, 24 kwietnia 2014

Dzień pięćset czterdziesty trzeci - Kot kontra szkolenie

Szkolę w Siedlcach, więc po powrocie padam na pysk.
Niby praca podobna do konsultacji - jednak gadanie non stop i uczenie ludzi rzeczy, o których nie słyszeli... wykańcza... I ta monotonna droga codziennie...

A na dodatek mam fajnego kota :)
Za każdym razem jak prowadzę dla kogoś szkolenie - szczególnie z Marketingu - to staram się tak poprawiać prezentację cz.1 (część druga to firma w internecie, więc nie ma prezentacji - tylko żywe działania  ), żeby była odpowiednia dla danej grupy. A to dlatego, że ludzie są różnie zaawansowani, a to, że mają inne potrzeby, a to, że działają w różnych branżach (obrazki, przykłady, linki, zadania). No i tak w poniedziałek pomiędzy zajmowaniem się synkiem a pisaniem wniosku poprawiłam sobie prezentację.

I znów pękniecie ze śmiechu, bo nie wiem jakim cudem Esterek - bo nikt inny tego nie mógł zrobić... nacisnął jednocześnie shift i del i enter łapami....To jest możliwe bo oba są po skrajnej prawej stronie a zaznaczony był ten plik, bo własnie go zamknęłam. Synek nie miał dostępu do kompa. Prezentacja bez możliwości odzyskania poleciała w kosmos

A rano jak wstawałam pomyślałam, że chyba sobie poprawianie dziś powinnam odpuścić, bo to świezynki te dwie grupy.... :))))))))))))

Mam magicznego kota :)))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz