piątek, 13 grudnia 2013

Dzień czterysta trzynasty - Przekręt stulecia

Obiecałam, że napiszę co tam się dzieję w kwestiach kasy, która potrzebuje odzyskać...
Dziś napiszę, bo cały dzień ryczę - cała noc nieprzespana przez syna, jestem znów pogryziona a do tego już nie mam siły walczyć o życie. A ktoś ma moja kasę!

Otóż po pisaniu tu na blogu, po poszukiwaniach osobistych... kiedy już zgasła nadzieja na to, ze jakikolwiek apel pomoże (zero odpowiedzi na e-maile, na smsy, na prośbę spotkania) - postanowiłam napisać pismo do szefa tej osoby. No i szef tej osoby odesłał mnie do zupełnie innego nazwijmy to departamentu do innego szefa. Pani nic mi nie odpisała, lecz do mnie zadzwoniła, mówiąc, że ta osoba tu nie pracuje. No niestety jednak, swoimi kanałami sprawdziłam, że ta osoba wisi na stanie osobowym. Ale pani jednak odesłała mnie do innego departamentu. I znów szef tego departamentu napisał, że i owszem, ten pan realizował projekt w latach 2010-2011 ale był wynajęty z innego departamentu. Dostałam to na piśmie i z kopią do wreszcie tego prawdziwego szefa. Ten prawdziwy szef z kolei - chyba przez swoja asist - wysłał do mnie pismo, że nie może mnie poinformować, czy ta osoba pracuje czy nie :)))))) (bez żadnej pieczątki i podpisu). Powołując się na ustawę o danych osobowych. Co ciekawe - w takich sytuacjach jest możliwość udzielenia informacji - jakoś ten pan nie zauważył. A jakoś inni mogli napisać :))) To ta sama firma - tylko inne oddziały.
No więc znów odpisałam - tym razem wracając do wszystkich poprzednich szefów departamentów z info, że sprawę przekaże do prasy, bo nie mam już siły... bawić się z nimi w ciuciubabkę. Poza tym mnie nie interesuje czy ktoś pracuje czy nie - tylko o oddanie mojej własności. I to panowie szefowie powinni się tym zająć.

Jestem w kontakcie z opiniotwórczą prasą - nie żadnymi szmatławcami. Czekają tylko na mnie.

Ja cały czas liczę na to, że się odezwie, ja mu naprawdę wybaczyłam, ale jest mi ciężko i powinien się odezwać, powiedzieć słowo, a jak nie ma, to kiedy będzie miał kasę...

Tak się nie robi... nie chodzi o mnie - ja mogę jeść kaszę jaglaną i popijać wodą! :))))))))
I jeszcze raz podkreślę, że nie chodzi to o obca osobę, tylko mi znaną - która jak widać nawet w sprawie tego gdzie konkretnie pracuje nie była w stanie mnie poinformować zgodnie z prawdą. No a ja naiwnie pomogłam, ufając mu bezgranicznie.

Jestem i czekam na kontakt. A panom szefom - daję czas do poniedziałku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz