czwartek, 4 lipca 2013

Dzień dwieście czterdziesty czwarty - Wojna wiary z niewiarą

Zastanawiałam się przez dłuższa chwilę jak to skomentować...Uzdrowiciel na Stadionie Narodowym. Senyszyn: to oszustwo. Godson: widziałem wskrzeszenie

I nie wiem... wiem tylko, ze człowiek dotknięty choroba lub mający chorych wśród bliskich nie jest realistą... i łapie się wszystkiego. Wiem też, że to umysł sprawia cuda w ciele... jak i robi sobie z nim co chce. Wiec choć może to pic na wodę fotomontaż i nawet jak ktoś inny w tym widzi cuda, wskrzeszanie - nawet jak to wyciąganie od naiwnych kasy - i ktoś w tym widzi nadzieje i przez chwile poczuje się lepiej...to niech sobie idzie... Człowiek bez takich problemów powinien zamilknąć... Ja nie życzę nikomu tego, żeby musiał łapać się cudów...

I kiedy te słowa napisałam na swoim FBowym wallu rozpętała się burza. Poleciały kamienie. Strasznie mi z tego powodu przykro się zrobiło.

Część osób uznało, że należy zakazać takich zbiorowisk naiwnych. I, że Kościół, ugandyjski szarlatan i Stadion Narodowy żeruje – bo to po wielka kasa – 60 tys ludzi x 40 zł. I że to bzdura z tym zmartwychwstawaniem.
Ale mnie nie interesuje kto na tym i ile zarobi.
Kochani moi a lotto? Ile ludzi wydaje kasę na to, żeby ktoś jeden poczuł się świetnie... nie trafione w kontekście z martwych powstania... Ale kto się składa na te x milionów? Ludzie wierzący, że im się uda wygrać.
Może nie mam dystansu...ale jest wolna wola.. A czy zakazać nawet naiwnym wierzyć powinno się - nawet jak wydaja na to własną kasę? Albo zakazać iść do wróżki? Albo nie wiem w gwiazdy wierzyć? Albo kurde nawet w to, że np. eksperymentalna chemia ich uleczy (za którą się płaci!) i to tez jak zabronić ludziom wierzyć w obrazki, wodę święcona z Lourdes, za którą się chyba płaci - to wszystko żer... zero pewności - zero potwierdzenia w badaniach... Świat nie składa tylko z realistów...

A realista przestaje się być, kiedy kogoś dotyka jakieś nieszczęście. Człowiek się będzie chwytał każdej nadziei. Czy ktokolwiek ma prawo komuś czegoś zabraniać. A jeśli ktoś nawet odmówi tradycyjnego leczenia na rzecz szarlatana – to czyż nie jest to nasze prawo do wolności – do naszych wyborów? Koleżanka napisała, że placebo to 42% skuteczności. Ja w to wierzę. Jak ktoś nie ma woli walki to najdroższa i najskuteczniejsza metoda nic nie pomoże...

Ktoś tez napisał –  że lepiej  postawić na proces niż stan - wiedza to proces a naiwność to stan. Mam wrażenie, że ludzie Ci nigdy nie zetknęli się z podobnymi sytuacjami. Człowiek góry przenosi za wszelką cenę.

I sama już nie wiem o co tu chodzi – brak zrozumienia mnie przeraża. A mam wrażenie, że szuka się tu dziury w całym... A przecież tu i ludzie będą zadowoleni – choćby przez chwile, i nasz stadion narodowy zarobi coś – o Kościół może chodzi...

A z drugiej strony moje słowa dotknęły katolików.
Wg nich nie powinnam komentować, skoro nie wiem...i mam słuchać. I, że wątpie w duchownego. Oj drodzy moi współbracia. Żebyście choć wiedzieli w ile świętych wierzyłam, ilu cudów się łapałam, na ilu mszach o uzdrowienie byłam. I to wierząc – a nie – nie wierząc. Ale, to nie mnie trzeba było uzdrowić – więc może dlatego, że to nie mój umysł miał zadziałać na nie moje ciało – albo dlatego, ze nie dane mi zatrzymać u uzdrowić ludzi na których mi zależy. Albo ta moja wiara jest na wiatr tylko? Ale przynajmniej nie atakuje katolików. Wszak nie powiedziałam, żeby wywalić uzdrowiciela z Polski. Powątpiewam tylko w  zmartwychwstania. Przecież mam prawo do wątpienia? Wiem tez, że wg Mt 11,4 Jezus nie tylko sam uzdrawiał, ale również apostołom polecił uzdrawiać: „ Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, ...” No ale czy jeśli mam prawo do wierzenia to nie mam prawy do wątpienia. A może już moi znajomi odebrali mi moje prawa?  Kolega mi przesłał link, który pozostawiam tu ("DUCH - L. Dokowicz, M.Bodasiński" ), żeby nie było znów, że czegoś nie dopowiadam a dotyczący cudów...

Ale tez nie moja rola jest kogoś przekonywać, że powinien wierzyć lub nie powinien. Słowo powinien jest nakazem... a my jesteśmy wolni... i niech nikt tej wolności nam nie odbiera... Żadna strona...
I patrząc na to co się działo czyż tej dyskusji niemożna znów sprowadzić do jednak walki i obrony Kościoła? A czyż to jest w dzisiejszych czasach istotny temat i dla zwolenników i przeciwników Kościoła. Taki event? Ale też przypominają mi się też dyskusje na temat koncertu Madonny 15 sierpnia... ech...

Podsumowując wszystkie te okrzyki, ataki... każdy ma z nas swoja własna wolę, swoje sumienie, swoja dusze i ciało, swoją wiarę i swoje pieniądze (te co w naszych kieszeniach a nie w państwowych - bo to inszy temat żerowania) – i jeśli ktoś z nas nie jest w butach kogoś innego w tak trudnych i smutnych sytuacjach to nie powinien oceniać co ktoś robi ze swoim ciałem, duszą i pieniędzmi...

Love & Peace!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz