piątek, 19 lipca 2013

Dzień dwieście pięćdziesiąty dziewiąty - Zagubiona

W tym roku zadbałam dużo wcześniej o kwit dla dziecka na obóz ze zgodą na hipoterapię. Zycza sobie taki kwit od lekarza pierwszego kontaktu.

Pod tym kątem - jeżdżenia na koniach -  wybrałam jeden z dwóch możliwych obozów.

Chcę, żeby mógł codziennie jeździć na koniach. Bo to jest wielka jego radość.

Mam w domu porządek jeśli chodzi o wszelaki kwity. Mam fioła na tym punkcie. Każdy kwit w opisanej teczce.

No ale jakiś diabeł ogonem mi zgodę przykrył. Nie ma. Wyparowało.

Załamałam się. Skąd mam wziąć jutro ten kwit? No skąd?

Dodatkowo muszę zapłacić za te konie - 550 zł. A dojazd? Dopiero do mnie dotarło, że to mnie będzie kosztować dodatkowo 600 zł. Że znów marudzę na temat kasy? No tak...
Nie marudziłabym - gdyby ludzie byli uczciwi - zarabiam do cholery! Ale wirtualnie chyba pracuje wg niektórych moich pracodawców. Wreszcie zrobię czarna listę...

Mam naprawdę dosyć - papiery, pieniądze, złodzieje...

Dobranoc...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz