czwartek, 11 lipca 2013

Dzien dwieście pięćdziesiąty pierwszy - Deszczowo

Oj no i siedzę i pracuje.
Piszę i piszę, liczę i liczę. Juz widzę światełko w tunelu.
Ciężko jest bo pogoda zwiała i dzieciak mi wchodzi na łeb. Juz się zastanawiałam czy go nie puścić do zimnej wody w zimny dzień. Może przestanie mi marudzić.
Ale taka ze mnie pracująca mama z dzieckiem na wakacjach, że zamiast mu poświęcać czas, siedzę w tabelkach i edytorach tekstu. Ale obiecałam mu, ze jutro i pojutrze nie splamię się robotą.

A dziś była 23:00 prawie jak skończyłam siedzenie w tabelkach. Dziś 18 godzin (no z małymi przerwami). Deszcz pada, ja senna... i nagle zorientowałam się, że kotów w domu nie ma jeszcze... i rozpaczliwie wołam Bazyl, Kazik... i co... i słyszę z oddali stukot kopyt kocich...Moje kociaki przyleciały. Jeden z lewa - drugi z prawa... No to dziś mogę powiedzieć, że mam dwa koto - psy :)))))

Dobrej nocy :)

W czasie deszczu koty się nudzą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz