niedziela, 13 października 2013

Dzień trzysta czterdziesty czwarty - Ciszzzzzzzzaaaaa

No i nie lubię tej ciszy. A już w przypadku referendum szczególnie. Wolałabym niemieckie prawo. Poza tym akurat dziś mam wiele do powiedzenia :))))

Ale skoro kazali zamilknąć, to przynajmniej trochę polityki w moim śnie będzie :)

Otóż moje koleżanki z realu, od kilku tygodniu zbierają się i weekendowo spacerują po laskach i parkach. Jedne z kijkami, drugie nie. I chyba pod wpływem tego spacerowania przyśnił mi sie PeDeT - czyli Szanowny Pan Premier.
Szłyśmy z koleżankami z kijkami przez Łazienki. Plotkując. Omawiając problemy życiowe. Bardziej narzekając niż śmiejąc się.  A tu naraz z naprzeciwka wyskoczył PDT z ochroną - uprawiając jogging. 
Jak Pana Premiera zauważyłyśmy, to nic nie konsultując ze sobą rzuciłyśmy się z kijkami na ochronę, żeby stanąć twarzą w twarz z nim - a nie z przeszkadzającą ochroną. To chyba jasne :)
Ochrona szybciutko zorientowała się, ze z banda matek Polek sie nie wygra i w oddaleniu niewielkim obserwowała co się dzieje. Zdyszanego PDT zaciągnęłyśmy na lody i kawę. Ba! na dodatek on nam je postawił. Ale efektem tego wszystkiego było to, że parę dni później zostało uchylone rozporządzenie ministra pracy i polityki socjalnej, które mi zadrą w sercu siedzi. Tak, tak, wystarczyło, żeby PDT posłuchał ludzi... a nie swoich doradców i całej świty...

No to zobaczymy jak dziś będzie... ale nic nie piszę więcej, bo to przecież cisza przed burzą :)
Dobrego wieczoru sondażowego :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz