środa, 30 października 2013

Dzien trzysta sześćdziesiąty pierwszy - Pan kotek znowu jest chory

Nie jest mi dane martwić się tym, czym powinnam się martwić. Wczoraj kop. Dziś kolejny.

Gdy przyjechałam do domu mój kotek ledwo żył. Leżał sobie w siuśkach i wymiocinach z zakrytymi oczami trzecia powieką.

Trzęsąc się cała natychmiast - bez pakowania go w cokolwiek - zawiozłam go do weterynarza.
Nie wiedział wete co kotkowi jest. Podejrzewał, że może coś zjadł trującego dla kota.
Kroplówki, zastrzyki. Założył mu wenflon. Pobrał krew. Prześwietlił (na szczęście nic w brzuchu nie widać).
Na szczęście kotek nie miał gorączki.

Przywiozłam go do domu. Leży przy misce z wodą. Ale chyba trochę jest lepiej bo zeszła 3 powieka.
Jutro ma być wynik badania krwi. Co on zeżarł.

U pana wete jestem na kredycie. To tak przy okazji - mojego pytania czy powinnam zawalczyć o swoje pieniądze. Nie mam juz dziś na nic siły. Mam nadzieje, że kotek przeżyje noc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz