środa, 16 października 2013

Dzień trzysta czterdziesty siódmy - Duch

Spotkałam dziś ducha. 
Duch się nie spodziewał, że się na mnie napatoczy. To był przypadek. Albo i nie, bo czułam, że sie pojawi. 
Duch, bo szukałam go od lutego... bo sie martwiłam... i moja rodzina też.
Ale chyba nie spodziewał się, bo zrobiłam coś, czego zwykle nie robię, bo  tna piechotę sobie po odwiezieniu dzieciaka do szkoły poszłam na bazarek.

Jak go zobaczyłam ręce mi się tak trzęsły, że nie byłam w stanie zadzwonić do brata. 


I wiecie co - jak mnie zobaczył, to udał, że mnie nie widzi. 


Zastanawiam się czemu się boi? Jakby mnie nie znał :)


A może rzeczywiście to był duch albo przewidzenie? 


Bo ten duch, o którym myślę to taki odważny, prawdomówny, honorowy, dobry, opiekuńczy powinien być... i nie zachowałby się tak...

Ech...


a jutro Siedlce... znowu...


Zmęczona jestem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz