Ale może to powietrze a nie wysiłek - no ale w sumie endorfinki wczoraj produkowałam :)
Mam ochotę ten stan podtrzymac i może dziś jednak parę brzuszków zrobię :)))))?
Pogoda słaba - nie pada - lecz jest ponuro. Ale to idealna pogoda do pracy i to co mi ostatnio tydzień zajmowało przeciętnie zrobiłam przez niecały dzień - z przerwami na kuchenne rewolucje. Mózg lepiej funkcjonuje. No i zdalna praca jakoś idzie... Szkoda tylko, że jej efekt poznam dopiero za jakiś miesiąc z haczykiem. Urzędowe czasy odpowiedzi na pisma są nie do przeskoczenia.
Ale, ale... Niektóre urzędy - te wyższe a raczej najwyższe niestety dają sobie prawo nie odpowiadania na korespondencje - co mnie obecnie denerwuje... Bo czekam już na jedną odpowiedź dłużej - czyli się odpowiedzi nie doczekam. Mam jednak nadzieje, że mimo braku odpowiedzi - zasiałam tak coś, co przyniesie jakiś rezultat.
W związku z tym, że się wyrobiłam z tym co nie miałam w planach się wyrobić chyba sobie zrobię przerwę na lenistwo umysłowe i w ramach ćwiczeń gimnastycznych uporządkuje domek narzędziowy - bo mimo mojego zamiłowania do porządku - z niewyjaśnionych przyczyn - wszystko się z niego wysypuje.
Może dzieciak mi pomoże. Dziś jest chętny do współpracy :) Powietrze tez na niego dobrze działa.
Może pozrywa mi aronię - bo już w tym roku jest gotowa do zbierania. Słońce przyspieszyło proces dojrzewania. W tym roku postanowiłam spróbować swoich sił i zrobić z niej dzemory ale bez użycia cukru białego. Może słodzone miodem? Zobaczymy - ale to po powrocie... Teraz je zamrożę - bo ich zamrożenie powoduje, że nie sa takie bardzo cierpkie. Tylko kiedy my wrócimy?
No i na swoje życzenie własnie znów skwasiłam sobie minę... Nie, nie - o tym jutro będę myśleć...
Aronia gotowa do zrywania... na dzemory :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz