poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Dzień dwieście osiemdziesiąty trzeci - Idźcie precz problemy

Człek przemęczony i nieuważny.

Nie wiem jak to się stało. Zwykle jestem przewidująca.
Ale dzieciak znudzony, to i kombinuje.
I dorwał taki odświeżacz powietrza w płynie.
I pewnie liznął, bo buziak był tłusty od tej mazi.

No i wpadłam w panikę. Szorowanie buzi. Jęzora.
I panika co robić.
Ale popatrzyłam na ta buteleczkę i niewiele w niej płynu ubyło. To co się wylało to raczej się wylało a nie poszło do buziaka.

Chwile później zaczęłam sobie przypominać, co robić w takich przypadkach. Pamiętałam, że gdy się wypije np. płyn do zmywania naczyń, to wymuszanie wymiotowania to zły pomysł, bo w przypadku wymiotów piana może się dostać do tchawicy. Ten płyn tez się pieni. No ale płyn do mycia to detergent i ma w sobie jakieś środki żrące.

Chloru to ten syf raczej w sobie nie ma. Poza tym pomyślałam sobie, że przecież nie pozwoliliby na wypuszczenie takiego produktu, który de facto jest łatwo dostępny dla dzieci.

Dałam dziecku jogurt... Z chęcią zjadł. Może to tez błąd.
Nie wiem, siedzę od dwóch godzin i się trzęsę i zawracam mu tyłek.

Zresztą sama dotknęłam jęzorem ten płyn - ale jest obrzydliwie gorzki.

Panikuję? Czemu ciągle coś musi się dziać w moim życiu.
Ja chce trochę spokoju....

Niech to tylko będzie niepotrzebna nikomu panika :(((


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz