niedziela, 18 sierpnia 2013

Dzień dwieście osiemdziesiąty dziewiąty - Przyszła śmierć

Dziś rano zjechałam się jak nie wiem kto.
Basen niestety ma korek przy dnie - ale nie w dnie - co oznaczało napełnienie i wylanie ok 60 wiader wody.
Powinnam mieć pompę - ale nie mam. Na dodatek trzeba było basen wyszorować z zielonego osadu.
Zajęło mi to ze 3 godziny.

Oczywiście do tego musiałam jak zwykle latać po kuchni, zabawiać dzieciaka, żeby tylko nie przypomniał sobie o basenie.

Na dodatek dziś w nocy spać jakoś nie mogłam. Budziłam się co jakiś czas. Nie bardzo wiem z jakiego powodu. No ale jak chodzę nabuzowana i wyrywam sobie włosy z głowy, to się przekłada na sen.

Po obiedzie - wzięłam już podpierająca się nosem -  na górę do łóżka. Włączyłam mu audiobooka i obiecałam, że za pół godziny pójdziemy na spacer.
Nastawiłam sobie budzik i błyskawicznie usnęłam.
Ja wiem, że to nie jest normalne - ale mi się sny śnią nawet podczas krótkiej drzemki. I tym razem stało sie tak, że przyszła do mnie piękna kobieta ubrana cała na biało. Powiedziała mi, że jest posłańcem Boga - a na imię jej Śmierć. Jednak, że ona przychodzi, żeby dać człowiekowi wybór. I, że skoro ja juz nie mam siły nosić ciężaru życia - to ona pozwala mi podjąć decyzję. Pokazała mi obraz na ścianie - na którym były poruszające sie postacie moich zmarłych bliskich - uśmiechających się do mnie i kiwających rękoma. W geście zaproszenia. Powiedziała mi jednak, żebym nie ufała nigdy swoim oczom, bo to co wydaje się prawdziwe często okazuje się kłamstwem. I, żebym pamiętała, że swoim odejściem mogę rozpocząć lawinę nieszczęść i smutków, które dotkną moich bliskich, że to oni zaczną nie mieć siły nieść swojego bagażu. Spytałam czy mogłabym ich zabrać ze sobą. A Śmierć powiedziała - czyż nie wiesz, że każdy ma coś do zrobienia i dopiero jak to uczyni będzie mógł odejść...i wówczas też mu dam wybór.  Ale przecież ja swojego celu jeszcze nie osiągnęłam - przypomniałam Śmierci. Ona na to, ale Ty chyba juz nie masz siły iśc dalej...

Zadzwonił budzik...

Poszliśmy na spacer... cały czas miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie...

Nawłoć - zapachniało jesiennie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz