Napisałam jakiś czas temu tekst o kasie, którą szczodry rząd dorzucił niepracującym rodzicom dzieci niepełnosprawnych...
Cytuję fragment: "Przeczytałam wczoraj, że „O 200 zł wzrośnie od kwietnia zasiłek pielęgnacyjny dla rodziców dzieci niepełnosprawnych, którzy sprawują nad nimi całodobową opiekę - zapowiedział premier Donald Tusk. Zaznaczył, że docelowo, w ciągu pięciu lat świadczenie to ma osiągnąć wysokość płacy minimalnej.
Przedstawione rozwiązania przyjęła we wtorek "kierunkowo" Rada Ministrów.
Teraz rodzice dzieci niepełnosprawnych w tym przypadku otrzymują 620 zł świadczenia pielęgnacyjnego, jest ono niezależne od dochodu całej rodziny.” „Jak dodał, po podwyżce omawiane świadczenie wynosić będzie 820 zł, a po osiągnięciu pułapu płacy minimalnej (czyli za 5 lat)- 1600 zł brutto."
Bardzo dobry ruch. Jednak znów populizm. Niewiele załatwia.
Dzieci niepełnosprawne w większości (zasiłek o którym mowa dotyczy 92 tys. dzieci – ja otrzymuje 137 zł/mies. i tu się nic nie zmieni) uczestniczą w edukacji: przedszkole, szkoła lub edukacja domowa.
Oznacza to, że rodzic wówczas nie opiekuje się dzieckiem całodobowo.
Gdyby rodzic chciał brać opiekunkę i chciał iść do pracy - to się i tak łatwo nie pozbiera. A w sumie nie opłaca mu się."
Hucznie to zresztą rząd oznajmił. TYLKO nie oznajmił, że przy okazji zabrał kasę rodzicom - opiekunom dorosłych dzieciaków.
Niech mi ktoś wytłumaczy, jak taka mama niepracująca do 18 roku życia dziecka nagle zostanie bez grosza, gdy dziecko uzyska pełnoletność to co się z nia i jej dzieckiem stanie jak ja pozbawia tego głodowego zasiłku???? Żal dupę ściska... Przeciwdziałanie wykluczeni psia mać (przepraszam).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz