wtorek, 25 czerwca 2013

Dzień dwieście trzydziesty piaty - Usługi hotelowo - gastronomiczne

Zrypana jestem jak koń po westernie. Mam wrażenie, że szkolenia dla managerów jest mi dużo łatwiej prowadzić. Może chodzi o to, że sama się bardziej angażuje, bo chciałabym, żeby ludziom w potrzebie się udało. pewnie o to chodzi.

Ale nie o szkoleniach chciałam napisać, tylko o usługach hotelarsko - gastronomicznych w Siedlcach.

Bardzo mnie rozbawił widok hotelu, w którym mieszkałam. Choć najpierw mnie rozbawiła sama nazwa hotelu: Janusz (janusz.pl). Taka prawie szklana piramida. W piramidzie tej obok hotelu znajdowała się tez restauracja, a pomiędzy tymi dwoma obiektami (w tym samym budynku) salon meblowy. Biedny jest ten region siedlecki. To sobie ludzie radzą - jak nie hotel zarabia, to może restauracja zarobi a jak nie ta to może salon meblowy. Istotne jest to, że obok tych dwóch dość ekskluzywnych miejsc (hotel z 3 gwiazdkami) i restauracji, o której słowo zaraz napiszę - meble w salonie były skierowane raczej do przeciętnego Polaka z przeciętnym portfelem.

Szczerze mnie sam hotel zaskoczył. Nie spodziewałam się takiego miejsca w Siedlcach. Przestronny. Elegancki. Dobrze wyposażony. Wygodne łóżka.  Jest tez sauna (3 rodzaje) . I billard. I ping - pong. I wifi. Tylko parking dla gości hotelowych płatnych 20 zeta za dobę. A nie - jedna wada - nie dało się otworzyć okna i zmuszona byłam w ten upał korzystać z klimy - co dla mojego gardła nie jest dobre. W szczególności gdy przy okazji muszę dużo gadać.

Restauracja. Pierwsze wrażenie - to nie jest knajpa dla mnie w spodniach i croksach (luz po szkoleniowy) bo wystrój marmurowy, szklany, błyszczący, żyrandole a'la kryształy... (doczytałyśmy z koleżanką później w karcie, ze to sala weselna i odbywają się tam dancingi).

Miałyśmy z koleżanką ochotę na placki ziemniaczane i ni chu chu w tej restauracji. Dzień wcześniej koledzy polecali nam knajpę Cafe Brama. Ale okazało się, że Cafe Brama w Internecie ma bardzo słabe opinie. Nasi kursanci (lokalsi) mówili jednak, że w Siedlcach chodzi się albo do Cafe Brama albo do cafe Kulturalna (jak dobrze zapamiętałam).

Podobno knajpę po rewolucjach kuchennych - Barbarossa raczej omijają.Co ciekawe sprawdzałam, że ta knajpa miała się nazywać Pod różą według sugestii Magdy Gessler.  Ale skoro tubylcy nadal mówią Barbarossa, to może jednak nazwy nie zmieniła :)))

Poszłyśmy więc do restauracji Janusz.  Pustka. Spędziłyśmy godzinę. Byłyśmy samiusieńkie. Na stronie było napisane, że gości częstują smalcem i nalewkami.

Nikt nam tego nie zaproponował (poza tym jakoś kuchnia staropolska do wystroju tego nie pasuje). Koleżanka spróbowała chłodnik - i jej smakował (ja buraków nie tknę, więc nie próbowałam). Więć zamówiłam sałatkę grecką. Był dość duży wybór chyba 6 różnych sałatek. Negatyw - do niej podali takie zwykłe pieczywo. Pozytyw - nie ograniczali się w ilości sera feta i oliwek. Sos raczej taki sobie... ale też niezniechęcający.
Powaliła mnie obsługa. Bardzo miła. Dostarczenie sałatki błyskawiczne. Sałatka - cena 19 zeta - i wyszłam najedzona. Woda mineralna 3 zeta.  Ta sama knajpa obsługuje śniadania hotelowe. I przyznaję - był duży wybór. O pasztet pytałam - bo pycha - własnej roboty...

Podsumowując - na wieczór i kolację ok - ale nie rewelacja. Na śniadanie super.

Dobry obiad mięsny zjadłyśmy w Ośrodku ZAZ (http://www.zaz-siedlce.pl/)
I tam są tłumy w porze obiadowej (dziś była pomidorowa zawiesista i karkówka z dan polecanych).
Ja jadłam kurczaka nadziewanego serem feta i szpinakiem z młodymi ziemniakami.
Za to ryby... hmmm ... nie polecam... bo wyglądają jak zwłoki a nie jak jedzenie...
Ale jest duży wybór. I nasi kursanci tez ich polecali! :) Na obiad - polecam...

Ale patrząc na to miasto z perspektywy jedzenia to biedne te Siedlce... No ale kto tu się utrzyma - jaka knajpa -  przy tak wysokim bezrobociu...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz