czwartek, 20 czerwca 2013

Dzień dwieście trzydziesty - Siedlce

No trochę ostatnio zajęta jestem. Trochę to mało powiedziane.
Od rana do nocy biegam. A wieczorem siedzę w papierach.
No i tak dużo biegam, że nie mam siły nawet na jeszcze napisanie parę słów. Bo już rzygam kiedy otwieram kompa. Na szczęście już finiszuje i zaraz wrócę do trochę spokojniejszego czasu.

Ale w sumie to ja lubię jak mogę tak dużo rzeczy robić. Naprawdę.
Szczególnie jak widzę efekt swojej pracy. Nawet jak to jest prezentacja czy dokument, który ktoś przyjmuje bez żadnych zastrzeżeń.

A dziś w tym upale byłam w Siedlcach. Na burzy mózgów. Z dwoma grupami podopiecznych. I nie wiem jak się udało mi ja przetrwać. Taki upał. Mózg paruje, to jak ma myśleć?

Ale wszystko poszło dobrze - poza tym, że zastanawiałam się wracając czy nie zacznę się rozbierać, bo w tym upale i w korkach to moja klima samochodowa nie wyrabiała... może przez to, ze czarny samochód. Chyba ta podróż najbardziej mnie zmęczyła. Bo buziak mi się uśmiecha po spotkaniu z ludźmi, którym coś się chce robić... Ci ludzie w Siedlcach są jacyś milsi, bardziej otwarci, bardziej uśmiechnięci, choć im trudniej w małym mieście gdzie wielkie bezrobocie...

No to ja wracam znów do pracy :(((( choć wróciłam kwadrans temu...

Zabójcze - upalne niebo... no w końcu jutro pierwszy dzień lata :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz