niedziela, 16 czerwca 2013

Dzień dwieście dwudziesty szósty - Na celowniku złodzieja

Ja to chyba przyciągam plemię złodziei.
Ale tym razem moje anioły nade mną czuwały.

Pojechałam na stacje benzynową po Ibuprom. Migrena mnie męczyła straszliwie.
No i wjechałam na stacje przy Powązkowskiej i wysiadłam z samochodu i ani chu chu nie chciał zaskoczyć zamek. Pomyślałam sobie, cholercia, znowu coś z akumulatorem? Alarm też nie pika  Ale mnie jakoś olśniło, bo stanęłam w takim miejscu, gdzie już kiedyś miałam podobny problem. Tak za rogiem - tam raczej nie ma żadnej kamery. Przypomniało mi się, że złodzieje uniemożliwiają  centralnego zamka i człowiek naciska pilota i odchodzi jak zwykle od samochodu... i sprawa jest ułatwiona dla złodziei. Nie wiem w sumie dlaczego udało mi wykrzesać prace mózgu w takim słabym samopoczuciu. Pomyślałam, ze nie będe kombinować i pojadę na inna stacje.

Zawinęłam na Powazkowskiej i skierowałam się w kierunku stacji BP na Bemowie.

Na skrzyżowaniu (przed ostatnim na tej ulicy) na światłach zatrąbił obok samochód. Jakis lepszej klasy. W sumie nawet nie zanotowałam marki. Miałam otwarte okno. Facet koło 50, ubrany "pod krawatem" krzyczy do mnie. Prosze Pani, cos pani się dzieje z lewym tylnym kołem. Wygląda jakby było źle przekręcone. odpowiedziałam - dziękuje. A ten swoje, niech pani sie zatrzyma i sama zobaczy, to bardzo niebezpieczne...

W tym momencie pomyślałam, że łeb mnie boli i mam blisko domu i każdy ruch mi sprawia ból i mi się nie chce wysiadać. Krzyknęłam do faceta na odczepnego - jeszcze raz dziękuje - i zamiast na stacje benzynowa skierowałam się bezpośrednio do swojego garażu.

Postukałam w koło, próbowałam je rozruszać - i nic... I wtedy mnie olśniło. Byłam sama na tym skrzyżowaniu z facetem. On strasznie chciał, żebym zobaczyła to koło - wyszła z samochodu. Nie wyglądał jak obdartus - teoretycznie był godny zaufania. I co by się stało gdybym wysiadła?

Następnego dnia mój brat i mama oglądali to koło - w trakcie mojej jazdy. Nic się nie działo...
Ewidentnie chcieli mnie wysadzić z mojego samochodu. Być może ta akcja się zaczęła na stacji benzynowej.... ale na szczęście się dobrze dla mnie skończyła.

Nawet nie chce myśleć co to byłaby dla mnie za tragedia....


Obiad - Ostatnia już w tym roku zupa (poźniej  rozdziabałam w mikserze) szparagowa na kostce rosołowej i młoda kapusta - z wody... Podałam z jajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz