Irytują ale oczywiście nic się na to nie da poradzić.
A ludzi trzeba kochać.
Nawet takich co sieją alergenami na około. Trzeba parę razy kichnąć i postarać się ich po prostu unikać. Ale czasami niestety trzeba coś delikatnie dla swojej ochrony zrobić. Bo się nie da ominąć. Jak się ma na przykład takiego siewcę we własnym garażu.
W moim bloku jest garaż. Beznadziejnie zaprojektowany. Bo choć blok z 2000 roku, to chyba architekt myślał że to jeszcze era maluchów.
W większości ludzie maja problem z wsiadaniem, wysiadaniem a także z wjechaniem i wyjechaniem ze swojego miejsca. Robi się to na kilka razy zazwyczaj.
Za miejsce parkingowe oczywiście trzeba było zapłacić oraz płaci się miesięcznie czynsz.
W garażu niestety ludzie z kategorii "wolno mi więcej niż innym" objawiają się falami. Dwie fale - wiosenna i zimowa :)
Porządki wiosenne. Nie można w garażu na swoich stanowiskach trzymać nic, poza samochodem. Każdy drobiazg może spowodować większe utrudnienia w poruszaniu się po garażu. Jednak a to ktoś postawi jakaś szafkę. A to pojawi się jakiś akumulator. I jak u jednego zaczyna się pojawiać to i drugi coś tam podrzuci. W zeszłym roku na granicy mojego miejsca postojowego z sąsiadem - po mojej lewej stronie pojawiła się skrzynka na kwiaty. Efekt był taki, że nie mogłam otworzyć drzwi od kierowcy. Na szczęście w tej kwestii administracja działa skutecznie i zwalcza raz na kwartał te graty.
Druga fala. Pada śnieg. Wiadomo, że w wielu rodzinach są dwa samochody. U mnie na osiedlu w takim przypadku zazwyczaj jeden samochód ludzie parkują przed blokiem (na strzeżonym osiedlu) a drugi w garazu. Jednak jak sypie śnieg, to niektórym baranom coś się we łbach przekręca i uznają, że
maja do dyspozycji drugie miejsce. I stawiają sobie samochód prostopadle do swojego prawidłowo zaparkowanego samochodu wykorzystując "wspólną" drogę wyjazdową/wjazdową w garażu.
To jeszcze nic, bo niektórzy staja jeszcze tak, że trzeba się przeciskać przez drzwi do klatki, bo jego kombi zastawia pół wejścia.
No ale cóż. Kartki nie pomagają do takich baranów. Pytania czy Pan nie widzi, że to nam przeszkadza, a czy Pan płaci za to miejsce - nic nie skutkują. Olewka. I irytacja wszystkich sąsiadów. Choć odwagę trzeba mieć, bo facet akurat o którym dziś pisze raczej wygląda na takiego co przekuć opony potrafi z zemsty.
Ba! nawet administracja z tematem nie umie sobie poradzić.
No to jak sobie nikt nie może poradzić, to nie darowałam sobie i centralnie na szybę nakleiłam baranowi karnego "kutasika". Tak, żeby oczywiście nie wiedział kto to zrobił (unikając oka kamery).
Niech sobie skrobie szybę.
Niech zapłaci za 3 wjazdy do myjni!
Tak czy inaczej po dwóch miesiącach walki z facetem udało się. Ale w sumie śnieg juz nie sypie. Może to przypadek. No ale samochód zniknął zaraz po otrzymaniu naklejki na szybie.
Nie lubię takich akcji. Ale przykro mi - jednego czy drugiego dnia mogę faceta tolerować - takiemu co mu wolno nie płacić, ale wolno mu więcej niż innym. Ale nie tygodnie.
I zamiast jedzenia dziś zdjęcie idioty :)
Sąsiad, któremu wolno więcej niż innym. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz