niedziela, 3 marca 2013

Dzień sto trzydziesty pierwszy - Kurz wiosenny

Nie mam dziś ochoty na pisanie.

Spędziłam pół dnia - przed wyjechaniem na obiad do mamy - nad podatkami.
Zawsze mnie to wyprowadza z równowagi. i nie chodzi o to, że to jakieś skomplikowane zadanie - lecz zbieranie wszystkich fakturek, wpisywanie danych i tracenie na to czasu mnie irytuje.

Mam nadzieje, że wszystko zrobiłam dobrze i jutro poleci to coś w przestrzeń elektroniczną.

Dziś pięknie świeci słońce i widać bardziej i brud na oknie - pora je umyć.
Ale z jakiegoś powodu mój ekran komputera jest strasznie - bardziej niż zwykle - usyfiony.

Jak paliłam to było oczywiste, że wszędzie czepiał się popiół z fajek. Notorycznie musiałam go czyścić z szarej powłoki. No ale teraz ani nie jem ani nie palę nad kompem. Kota tez nie ma, żeby mógł mi coś spsocić albo zostawić kłęby swojej sierści.

A to co widzę na ekranie - to jakby ktoś przetarł ekran jakąś brudna szmatą :) -pozostawiając "mleczne" zacieki.

A może to ja uczyniłam. Tylko w tej szarości zimowej nie widać było nic... Oko jakieś uśpione było, a teraz siatkówka odbiera inaczej cały świat. No w końcu ta szyba zakurzona w oknie tez mi nie przeszkadzała.

Niech sie świeci, niech wszystko wyłazi z tej szarości. Niech świat sie śmieje! Niech wszystko co smutne juz ode mnie odejdzie.... Proszęęęęęęę......

Kolacja - Serek camembert light z dżemem porzeczkowym
i kromka chrupkiego chleba z mieszanka sałaty



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz