środa, 13 marca 2013

Dzień sto czterdziesty pierwszy - Konklawe

Konklawe trwa...

A ja o nim miałam sen.

Śniło mi się, że jest jakieś wielkie konklawe w tajemnicy przede mną. I to nie na Watykanie tylko w Sali Kongresowej w PKiN w Warszawie. A kamerlingiem jest mój tata.

Okazało się, że w konklawe uczestniczą moi znajomi faceci (znajomi - a nie Ci, z którymi kiedyś byłam związana). Konklawe ma na celu wybranie dla mnie męża :)
Moja mama wygaduje mi to, bo jest niezadowolona - że nie ma na wybór wpływu.
Panowie siedzą bez wody i jedzenia. mają się sprężyć. Tata traci nerwy i jednak opuszcza salę - i idzie po pomoc mamy.

Trwa to i trwa... No i widzimy nagle biały dym z czubka PKiN. A jednocześnie wybuch...
PKiN zawala się... i tak oto wszystkich potencjalnych kandydatów szlag trafia...

A moja mama do taty mówi - no szkoda, szkoda tych panów, ale gdybyś się nie uparł - ona naprawdę do szczęścia chłopa nie potrzebuje :)))))) Z Wami same kłopoty...

Mądra mama :)))))

P.S. Napisałam post o 18:59 - Pięć minut później pojawił się biały dym :)))


Śniadanie - Dwie kromki pieczywa chrupkiego z jajecznicą
smażona bez tłuszczu z jednego jajka i 2 rzodkiewkami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz