Tak jeszcze w kontekście pitów i odliczeń taka historia o polskim
kombinowaniu.
Wyobraźcie sobie
sytuacje, że pewna osoba jest pod opieką pewnego znanego stowarzyszenia lub
fundacji. Fundacja ta rzeczywiście ma bardzo dobra renomę i po wielu
poszukiwaniach na tą organizację padło i ta osoba jest z tego bardzo
zadowolona.
Jest osobą obłożnie
chorą. Przysługują jej odliczenia od podatku lub dochodu - nie pamiętam w tej
chwili.
Osoba ta musi
podpisać z tą organizacją umowę na opiekę i miesięcznie płaci duże pieniadze za
opiekę. Aktywną opiekę. Ale też pieniądze, któe płaci są dość dużym obciążeniem
budżetu i nie jest łatwo.
Jednocześnie ta
organizacja może otrzymać pieniądze na wsparcie działalności na każdego
człowieka, pod której opieką jest. Wsparcie albo z Pefronu albo innej
instytucji albo z UE. Jeden pies.
Ale warunkiem jest to, że to coś pokrywać będzie 30%
kosztów opieki nad tym człowiekiem a fundacja czy stowarzyszenie 70% z
pieniędzy otrzymanych na działalność statutową (np. darowizny).
No to taka
fundacja sobie cwaniakuje i wymyśla, że podpisze sobie z taka potrzebującą
osobą umowę. Opiekę wycenia na x zł. I każe takiej osobie płacić na fakturę np.
30% a resztę czyli 70% - nie na fakturę ale jako darowiznę. Umowa jest umową i można
ja podpisać albo nie.
No i ma od łebka
prawdziwe 100%. Ale wg papierów tylko 30%. A na koncie statutowym 70%. A na
stanie odpowiednia ilość łebków, na które przypadają niby te 70% i wyciągają
dodatkowo 30% od tych funduszy.
Niby wszystko
zgodnie z prawem.
Niby wszystko
super.
Niby - bo taka
chora osoba odpisuje sobie wówczas tylko tej kwoty zobowiązań 30% od podatku. A
mogłaby 100%. tak więc de facto jest pokrzywdzona... Ale też nie stać jej na
dokładanie tych extra pieniędzy z funduszy... I niestety jak ostatni baran będzie
pochylać łeb i działać jak jej każą...
Polska bajka... o
złych i dobrych...
Kolacja - Oryginalna szwedzka koserwa z makrela w sosie pomidorowym - całe 200 kcal |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz