niedziela, 2 grudnia 2012

Dzień czterdziesty pierwszy - Nadeszło zło

Wczoraj wracając do domu zanotowałam na termometrze samochodowym całe minus cztery stopnie.
Drepczac po trawie w pantofelkach - coś mi skrzypiało.
Okno w samochodzie zaszło szadzią mroźną.
Płyn do spryskiwacza tylko pogarsza widoczność.
Lisy w centrum Warszawy biegały trzymając kaczki w pyskach.
Okna w domu przed pójściem spać pozamykałam - a powietrza w śnie potrzebuje!
Kot zakopał się w szafie.
Woda w kranach mniej gorąca.
Człowiekowi się chce pić. Dziecku chce się ciągle jeść.
Dżinsowa kurteczka już jest passe.
Jest mi ciągle zimno - choć nosa na dwór dziś nie wystawiłam.

Przyszło zło. I będzie siedzieć. Nie lubię.

Śniadanie - Różyczki z wędzonego łososia z koperkiem i cytryną z cząstkami ogórka

II Śniadanie - Placuszki śniadaniowe z otrębami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz