sobota, 22 grudnia 2012

Dzień sześćdziesiąty pierwszy - Jest lepiej

Dziś też nie będzie o diecie.

Ale dzień spdzony w nagrzanej kuchni poprawił mi samopoczucie.
Piekarnik i kuchenka na pełnych obrotach.
Do tego nigdzie nie wychodziłam - nawet wyrzucić śmieci - choć ledwo coś się da upchnąć.
Tropiki - a nie polska zima w domu.
Poprawiło mi się - nie kaszlę od kilku godzin.
Mam nadzieje, że w nocy tez tak pozostanie.

Wrzucam zdjęcia ze swoich dzisiejszych zmagań... Jeszcze pasztet czeka do zrobienia...
Dobrego wieczoru :)

Bigos mało wigilijny :)

Makowiec - uratowany

Makowiec - nim wszedł - juz wyszedł

Ciasteczka z masła orzechowego - dodatkowo były jeszcze ciastka cynamonowe - mało wyjściowe kształty :)

Śledzie w miodzie i musztardzie francuskiej z pieczona cebulą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz