środa, 12 grudnia 2012

Dzien pięćdziesiąty pierwszy - Zaczęło sie wariatkowo

Od ładnych paru miesięcy o podobnej porze bywam w Arkadii na kawie. Przerwa w pracy.
Oczywiste jest, że na kawie nawet z komputerem na kolanach to spode łba się zerka.
Lubie obserwować ludzi - choć te obserwacje są dość pobieżne.
I widzę, że wiele jest osób, które o podobnej porze tez dość często tu bywają - lub przechodzą tylko obok.
Tacy obcy znajomi - i czasami już jakoś tak masz ochotę im powiedzieć dzień dobry.
Przecież dla nich tez już jestem obca znajomą.

I z dnia na dzień - wszystko się zmieniło.
Moi znajomi zniknęli w tłumie. W potopie ludzi. W szaleństwie zakupów.
Nie ma mojego ulubionego miejsca na kawę.
Nie ma mojego ulubionego miejsca na parkowanie.
Nie ma nic normalnego. Nie ma nic spokojnego.
Jest obłęd. Jest pogoń. Jest komercja.

jest wariatkowo
niech już będzie 2013 rok :)

Obiad - Tagliatelle z sosem serowym z cukinią
podane z surówką z kapusty pekińskiej z groszkiem





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz