Padam juz na twarz, wiec krótko.
Myślałam, że ten ogrom jedzenia - pysznego jedzenia - sprawi, że nie wytrzymam i sie złamię.
Zapachy wierciły mi się w nosie.
Ale bardzo dziwne, bo jestem ta dieta tak najedzona, że czułam, że jak uszczkne kawałeczek - to sie przejem.
Czyżby żołądek sie skurczył?
A może jednak przywykłam do tego częstego jedzenia i nic więcej nie potrzebuje? Czuje sytość. A mój organizm ma dostarczone wszystkie witaminy i mikrolelementy...
To był pewnego rodzaju test przed świętami.
Jest dobrze. Będzie dobrze.
Aaaaaaa.... myślę, że syn jadł i jadł i jadł za mamę. On może - bo z niedowagą :)
Dobranoc.
Obiad - Indyk w sosie pieczarkowym z francuska musztardą podany z kluseczkami śląskimi i gotowanymi na parze brokułami. |
Podwieczorek - Czekoladowe biszkoptowe ciasto z nadzieniem kremowym |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz