niedziela, 28 kwietnia 2013

Dzień sto osiemdziesiąty siódmy - Ochrona

Przed wczoraj pisałam Wam o konwojentach pieniędzy.
Wczoraj miałam okazje spotkać się z Panami z dokładnie te samej firmy.

Otóż szłam z synem do pobliskiego sklepu po drobne zakupy.
Może mieliśmy ze sto metrów do sklepu, kiedy zauważyłam  że pod sklep podjechało białe niewielkie coś - może fiat z logotypem firmy ochroniarskiej.

Wysiedli z niego dwaj duzi panowie. Później zauważyłam, gdy mijaliśmy ten samochód, że na maksa mieli odsunięte siedzenia do tyłu. Leniwie otworzył jeden z tych panów klapę bagażnika i wyjął dwie kamizelki i pałki. Tak to długo trwało, że nie byłam w stanie zaobserwować co jeszcze robili. Kiedy już wybrałam słodycze dla dziecka i podeszłam do kasy - wówczas Ci panowie weszli do sklepu.

Pomyślałam sobie - no pewnie zgłodnieli i wpadli po zakupy...
A tu jeden z tych panów mówi "Alarm nam się uruchomił. Ktoś przycisk napadowy nacisnął".
Oniemiałam.

No jak to kurka wodna - przecież jeśli kogoś się napada - to ta ekipa powinna zupełnie inaczej reagować!

Nigdy ale to nigdy nie zaufam firmie Konsalnet.... Ciekawa jestem czy wszystkie ochroniarskie w taki sposób działają!

P.S. Poniżej zdjęcie kapusty młodej. Pierwszy raz mi się udała. W sensie konsystencji i smaku. Zrobiłam sobie dzień kapuściany :) - jem kapuche bez niczego :)

Cały dzień z kapustą :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz