środa, 10 kwietnia 2013

Dzień sto sześćdziesiąty dziewiąty - Ta rocznica...

Wczoraj - jak usłyszałam o tych wszystkich imprezach rocznicowych - to zaczęłam marudzić.
W zeszłym roku przez rocznicę nie mogłam normalnie dojechać do szkoły dziecka.
Pamiętam, że miałam spotkanie o 9 rano. Na godz.9 to  dojechaliśmy dopiero do szkoły.

W tym roku postanowiłam jednak wcześniej nie wychodzić z domu, bo dziecku należy się normalny sen. Pomyślałam sobie nawet, że jak będą znów zasieki to wdam się w dyskusje z policją.
Bo przecież ważniejsze jest samopoczucie żyjących ludzi... niż rocznica śmierci...

No i rano z nastawieniem bojowym wyszłam z domu. I co? I 10 minut wcześniej niż zwykle dojechałam do szkoły.

Ani barierek. Ani tłumu ludzi. Ani samochodów (pewnie ludzie wcześniej pojechali do pracy albo wybrali inną drogę).

Czy to oznacza, pomyślałam sobie, że w ludziach ta chęć celebracji się wycisza?

Mam ponad 400 osób znajomych na FB. Z różnych środowisk. I jedna osoba napisała - że przypomina, że dziś Święto Brzozy. Druga, że żal jej pani generałowej Błasik, która została zmanipulowana w tej swojej tragedii i nie wie co mówi. Więcej nikt - ale to nikt słowem się nie odezwał w tej sprawie...

No to skąd się bierze to budowanie świadomości w mediach - że przecież tyle ludzi wierzy, że to nie był wypadek? Jak tyle ludzi zobojętniałych? Nigdy tego nie zrozumiem.

A bliscy... Rozumiem to, że w człowieku istnieje coś takiego, że nawet jak ktoś umrze w szpitalu to chciałby wiedzieć jak to się naprawdę stało, dlaczego, jak można było tego uniknąć. Rozumiem to.  I wierze w to, że trudno pogodzić się z najprostsza prawdą. Ale tu potrzebna praca z psychologiem... a nie wojna polsko - ruska...

A tak naprawdę nie zrozumiem tego, że bliscy osób zmarłych w taki perfidny sposób chcą rozprzestrzeniać nienawiść na bazie tej tragedii. Konflikty budować. Ale i pomniki budować. Zamiast pomoc za ta kasę budżetową np. ludziom biednym, nieszczęśliwym... to może miało by jakiś sens... a nie zła niesienie... i zawracanie ludziom głowy i zabieranie czasu medialnego na ważne sprawy. SPRAWY LUDZI ŻYJĄCYCH. A NIE ZMARŁYCH.

Ale nikt tego nie zmieni... Za rok kolejna rocznica...

Zamiast obiadu - bo nie chude :) - Kromka pieczywa chrupkiego z pasztetową (prosto ze wsi - wiec bez żadnych syfów) i dwiema śliwkami z octu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz