poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dzień sto sześćdziesiąty siódmy - Moja wina

Jestem chora jak dostaje informacje o obozie syna. Jak co roku. Tylko dziś mam problem.

Ale wytrzeszcz oczu mi się na dłużej zatrzymuje. Bez kija proszę do mnie nie podchodzić.
A taki dobry dzień był...

I wiecie co - czuję w takich sytuacjach, jakby kurde cały świat kazał mi odpokutowywać fakt, że mam dziecko z problemem.

Trafiło Ci się to cierp i kombinuj! o! Moja wina, moja wina, moja wina... a my się kurde dziwimy czasami desperackim krokom różnych ludzi...

Tak sobie gorzko powiem.

Ale to chwila.

W piątek jadę po koty!!!! :)))))))))))))))))))))

Ale zdjęcia mi się nie chce wrzucić! Wolno mi...

Zła jestem... i smutna jednak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz