środa, 17 kwietnia 2013

Dzień sto siedemdziesiąty szósty - Ludzie mnie fascynują

Spotkanie z grupa 40 osób wykluczonych, którym się jeszcze chce daje człowiekowi kopa.

Ludziom wykluczonym po 40tce. Ale też grupie studentów, którzy są narażeni na wykluczenie w swoim regionie. I zdają sobie z tego sprawę i biorą los w swoje ręce. Ale też od nich tak wiele się dowiaduje. O życiu na wsiach. O potrzebach na wsiach i małych miasteczkach. I nawet o tym, że "strażnice" (a nie remizy - tak mówią) odnowione za kasę UE nie mogą już prowadzić działalności weselnej (bo nie mogą zarabiać) i co? i ludzi nie stać na wesela...bo w miastach ceny są zbyt wysokie... I jak się myliłam, że zabawy integracyjne - przerywniki to będzie jęk (znowu ta głupia zabawa) a oni tak normalnie i tak chętnie do tego podchodzili... Ja się od nich więcej uczę... I trzymam kciuki za to, żeby im się udało... i martwię się o to, żeby się dogadali...

Bo nagle grupa po 5 obcych osób musi się dogadać miedzy sobą i stworzyć swój własny biznes... Ale powiem Wam, nie mieliby takiej szansy gdyby i nie praca fundacji, która daje im szanse na uczenie się biznesu na weryfikacje pomysłów, na kontakty z gminami, partnerami i gdyby nie te fundusze unijne... byliby przegrani... maja szanse...

Jest fajnie :)))))))

Ale też mam inne przemyślenie. Ludzie mnie ciągle zaskakują... Sytuacje, które kreują mnie zaskakują. Nie spodziewałam się łez na szkoleniu. Nie spodziewałam się tez tego, że ktoś może przyjmować słowa jak prawdę objawioną, bo słowa i wiedza , którą przekazujesz mogą być ostatnią szansą na ich przetrwanie. Oni nie powiedzą, że może się mylisz. Wątpia za to w siebie. Trudne doświadczenie. Lekarskie. Onkologiczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz