piątek, 25 stycznia 2013

Dzień dziewięćdziesiąty piąty - Coca-cola

Jestem uzależniona od coca-coli.

Od coca-coli nie od pepsi.
Wiem, wiem... nie ma różnicy. Ale jakoś zawsze sięgam po stojąca na półce coca-colę. Light lub max.

Nie wiem o co z tym chodzi.
Jak wstaję rano - muszę się jej napić.
Jak jadę samochodem - muszę ja mieć pod ręką.
Jak chce mi się pić - to ukoi na chwilę pragnienie - choć potem chce mi się bardziej pić.
Jak boli mnie gardło - czy kaszlę - coca -cola mi daje uczucie ulgi. Zresztą kiedyś lekarz zalecił mi w trakcie zapalenia gardła płukanie go coca - colą - lecz zwykłą - nie light.
Chora jestem jak jej nie ma w domu.

Nie sok, nie woda, nie herbata - lecz coca- cola.
Ale tez sobie myślę, że w ciągu dnia także popijam ciągle kawę.

Więc może to uzależnienie od kofeiny?

Czuję, że to jest złe. Czuję, że pakuje w siebie truciznę. No ale jak się powstrzymać?
Czy są psychiatrzy, którzy w walce z tym uzależnieniem mogliby mi pomóc?
Za słaba moja wola...

Kolacja - Pieczeń z indyka z cząstkami pomidora
i pieczywem chrupkim pełnoziarnistym

1 komentarz:

  1. Co prawda nie psychiatra tylko psycholog ale mogę Ci pomóc :-) Bo to jest rzeczywiście klasyczne uzależnienie. Plus sama przez nie przeszłam... Też byłam uzależniona od coca-coli (nie pepsi!!!) i najbardziej zero. Ale dałam radę!

    OdpowiedzUsuń