środa, 30 stycznia 2013

Dzień setny - Powinnam świętować?

Gdy człowiek pisze bloga i liczy w nim dni to odczuwa bardziej upływ czasu.

Wydaje mi się, że zaczęłam pisać tak niedawno.
Decyzje podejmowałam tak niedawno.

A tu minęły: i 1 listopada i święta Bożego Narodzenia a i mamy luty i ferie.

STO dni.

STO dni a tak mało jednocześnie na realizację planów.
STO dni a jednocześnie tak dużo na realizację planów.

Człowiek czuje jak ucieka mu czas. A ja zrealizowałam nie wszystko co zaplanowałam. A w pewnych sprawach tkwię w miejscu. Jaka jest tego przyczyna?
Złę zorganizowanie?
Raczej nie - chodzi o to, że planując nie uwzględniłam tego, że nie mam czasu tylko na realizacje planów. Muszę z czegoś żyć. I biorąc to pod uwagę, myślę, że wcale nie jest tak źle.

Poza tym łatwiej mi się organizować i zarządzać czasem. Tego nie widać może tu na blogu ale, podział dnia zgodnie z dietą mnie porządkuje.
Codziennie rano wstaje o tej samej porze. Czas na spotkania, pracę, obowiązki codzienne mam dokładnie przydzielony.

Ale jednak gdzieś czas przecieka przez palce. Ale z takiej perspektywy, bo chciałabym więcej. Gdybym chciała mniej - zadowolona byłabym z tego co jest. Ale nie jestem.

Mam nadzieje, że za kolejne 100 dni - napisze coś innego - że jest tak jak zaplanowałam :)
Do roboty!

Śniadanie - Jajecznica ze szczypiorkiem, paseczkami
białej rzodkwi i rzodkiewki oraz chrupkim pieczywem




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz