Ale czasami plany się zmieniają. Tak jak nastroje się zmieniają w ciągu dnia.
Niestety nie będę opisywać konkretnej sytuacji, która zmieniła mój nastrój, bo nawet szkoda słów.
Ogólnie mówiąc miałam euforyczny nastrój po pracy - po szkoleniu. Widziałam pewne zmiany w ludziach, których szkoliłam i daje to nadzieje na ich dobra przyszłość.
Szczęśliwa oznajmiłam światu (a właściwie własnemu wall'owi na FB), że idzie wszystko w dobrym kierunku. Dużo dobrych słów od znajomych...
Ale było najwyraźniej za słodko.
Dostałam w twarz. Oszczerstwo. Bezpodstawne ale publiczne.
Nie spodziewałam się.
I kolejna nauczka dla mnie, że ufam za bardzo ludziom. Wierze w ich dobre i jasne intencje.
Nie jestem święta - naprawdę. Popełniam wiele błędów. Ale nigdy ale to nigdy nie zazdroszczę ludziom tego, że im się coś udaje. Cieszę się, że ktoś coś robi i idzie do przodu. Wspieram na tyle ile mogę innych w ich działaniach. Staram się słuchać, kiedy ktoś tego potrzebuje i oddaje siebie, kiedy widzę, że mogę coś dobrego zrobić na rzecz innych.
Ale wszystko na tyle ile mogę sobie pozwolić - i nie może być w konflikcie z czasem, sytuacją czy uczuciami moich najbliższych.
A sama najpierw staram się sama sobie poradzić z problemami. Rzadko kiedy oczekuje pomocy. Mówicie mi Zosia Samosia :) Wiem, że to tez nie jest dobre bo się potrafię "zajechać".
Ale też zawsze staram się kiedy coś mnie zaboli i dotknie - tłumaczyć tą druga stronę.
A jeśli czegoś nie rozumiem albo mam czegoś dość w drugiej osobie - to staram się zrozumieć jego intencje poprzez rozmowę i wyjaśnić to zło - ale tylko miedzy nami.
A nawet jeśli ktoś okaże się kimś innym niż mi się wydawało - to uznaje, że to moja sprawa a nie obrabiam komuś tyłka... i szybko wybaczam - choć często zaufania już nie potrafię odbudować.
No ale zdarzają się takie sytuacje, że ktoś ma w głowie coś innego. Inne intencje. Siebie stawia na pierwszym miejscu i jest tak zapatrzony w siebie, że nie widzi prawdy.
Stara się mało tego tak Toba zmanipulować, żebyś mimo, że jesteś czysty jak łza poczuł się źle. Żebyś uwierzył, że mu zrobiłeś krzywdę. Mimo, że nie zrobiłeś.
A często, żebyś przypadkiem nie poczuł się za dobrze (ha! własnie coś radosnego obwieściłeś światu! Coś się udało! Jesteś szczęśliwy!)
Choć deklaruje jest Twoim najwierniejszym i najlepszym i lojalnym znajomym potrafi wbić Ci szpilę w plecy - ale w taki sposób, żeby do tego znienawidził Cie cały świat... i reszta Twojego otoczenia.
A wtedy łatwo zapomina o tym, że byłeś... słuchałeś .. czasem pomogłeś...
Bo wygodnie było mieć Ciebie wśród znajomych... po coś... (??????) a teraz już nie jesteś potrzebny...
Otwierajcie szerzej oczy.
Kolacja - Sałatka makaronowa z fetą, brokułami, biała fasolą i paprykowym dressingiem. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz