sobota, 18 maja 2013

Dzień dwieście siódmy - Sobota - imieniny kota

Imieniny, imieniny to i prezent od kota musi być...

Od początku pobytu kotów w moim domu pojawiały się co jakiś czas niespodzianki.
Wyglądało jednak to tak, jakby któryś z kociaków w ferworze zabawy sie po prostu zapomniał...

Parę dni temu, pani pracująca z moim synem zamknęła drzwi do pokoju przed nosem kotów i od tego momentu zaczęły się niespodzianki pojawiać z większa częstotliwością - ale to zazwyczaj działo się nocą.
Wreszcie jako detektyw spostrzegłam, które to kocię rozrabia... Bazyl! Kazik, który nawet przy jedzeniu ma idealny porządek, grzecznie się zachowywał.

Zaczęłam Bazyla zaprowadzać do kuwety, drapać z nim w żwirek łapkami... I nic.
I dziś rano obudziłam się. I zobaczyłam shit na mojej osobistej kołdrze.
Wstałam i wdepnęłam stopą w drugie shit.

Pod stołem w dziecka pokoju odnalazłam kolejne shit i wielka już prawie sucha plamę obok kuwety.
Na szczęście kotki są jeszcze niedojrzałe - i mocz nie śmierdzi jak u starszego kota - i da się sprać zapach.

Załamałam się. Poczytałam trochę na forach i zastanowiłam się czy nie jest problemem żwirek. Może nie odpowiada mu ten, który jest. Czytałam tez, żeby kotom wrzucić kocimietke  - ale nie... jakoś ten pomysł mi się nie spodobał.

Podjechałam do pobliskiego sklepu i kupiłam żwirek innego rodzaju. Wymieniłam go. I cud się stał. Kot wlazł do kuwety grzecznie. Do czasu...

Bo przyuważyłam, że Kazik tym razem sobie poszedł do wanny i tam załatwił swoje potrzeby.

Totalnie załamana pomyślałam, że na to wygląda, ze jeden kot lubi jeden żwirek, a drugi inny.
Nie mogę mieć dwóch kuwet.

Na szczęście wpadłam na pomysł, żeby dosypać resztkę tego pierwszego żwirku do kuwety - inaczej mówiąc wymieszałam jeden żwirek z drugim....

I odpukać, jak na razie koty wchodzą regularnie do kuwety...

Oby już nie było niespodzianek :)

Maj i imieniny - to musi być bez - bałam się, że koty nie pozwolą mu stać...ale nie są nim zainteresowane:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz