piątek, 31 maja 2013

Dzień dwieście dwudziesty - Alergia czy choroba zakaźna?

Wieczór zaczął się niewinnie. Poszłam z synem na spacer. I tak w trakcie spaceru popatrzyłam na jego ręke i zdziwiłam się, że aż tak pogryzł go jakiś komar.
Poprzedniego dnia dzieciak mi zaczął pokasływać. Dałam mu Flegaminę, bo nie radził sobie z odkasływaniem.  A wieczorem miał gorączkę. Ale też tego dnia podrapała go koleżanka w szkole i znając go pomyślałam sobie, że to przez emocje.
Jednak cały dzień nie działo się nic niepokojącego.
Po powrocie do domu nie chciał nic jeść i był markotny. No to wysłałam go do łóżka. Przebrał się w piżamę, położył... ale nie mógł usnąć. Zrobiła się już prawie północ i wreszcie postanowiłam się z nim położyć. I gdy tak leżeliśmy zaczął się potwornie drapać po plecach i po rękach.
Pomyślałam sobie, że może się spocił i zaczęłam mu zmieniać górę od piżamy. I prawie zaniemówiłam. Całe plecy były pokryte jakby tysiącami ugryzień po komarach zlanych w jedna całość. Wyglądało to strasznie.

A to długi weekend. Nie ma do kogo zadzwonić. No to telefon na pogotowie. Co robić. Byłam prawie pewna, że to szkarlatyna czyli paciorkowiec. I wiem, że w takiej sytuacji natychmiast trzeba podać antybiotyk... bo może skończyć się tragicznie... No ale rozmowa z panem lekarzem była dość żałosna. Zapytał czy ma temperaturą – a nie miał. No to nie ma zagrożenia życia i trzeba dziecku podać wapno. A rano jak się nic nie poprawi to proszę przyjechać do lekarza.  Ale dla świętego spokoju dał mi inny nr dyżurny do pediatry. Drugi lekarz uznał, że na dwoje babka wróżyła – albo to jest reakcja na Flegaminę, albo szkarlatyna odranna (po podrapaniu dziecka) ale wygląda na to, że jest dziwna skoro tylko na plecach i rękach...więc nie panikować... Nie panikować, śmieszne...

Nie przespałam całej nocy. Oczywiście wapna nie miałam tylko polopiryne z dodatkowym wapnem. Pojechałam do apteki dyzurnej, ale już jak dotarłam o 4 nad ranem, to dziecko spało...

A rano na plecach nie było śladu – za to na kolanach i stopach... Po kilku godzinach na twarzy i głowie... przemieszczała się...

Na szczęście kolega lekarz mnie uspokoił twierdzac, że to może być rodzaj pokrzywki... alergia na coś – ugryzienie meszek, jakiegos robaka albo po prostu po zjedzeniu czegoś... np. Flegaminy...

I wszystko byłoby super... ale dziś to ja jestem cała w bąblach... okropnie swędzących – na brzuchu, rękach, szyi... I czuje jakbym miała stan podgorączkowy... Ale poczekam... bo wiadomo – dzieciak ubezpieczony – a mama nie... Miałam zrobić zdjęcie – ale Wam daruje... to wygląda okropnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz