Czasami patrzę na te wszystkie akcje na FB. jest np. Jakaś akcja, żeby komuś pomóc zebrać pieniądze na operacje. Pomijam kwestie słuszności tej zbiórki. Ale uznajmy, że to rzeczywiście istotna sprawa.
I np. ponad 250 osób klika w "lubię to". Dołącza się do wydarzenia.
Osoba zbierająca cash cieszy się. Ale na jego konto spływają grosiki. Nawet nie te 250 zł.
Ta osoba widzi przecież nazwiska darczyńców. I okazuje się, że ktoś wpłaci np. 100 zł - ale nie z tych oso, które "lubią to".
No ok, może kliknięcie w "lubie to" pokaze innym znajomym taka akcje - ale może lepiej udostępnic takie wydarzenie a nie dawać złudnej nadziei zbierającemu?
To klikanie w "lubię to" chyba dowartościowuje tych ludzi... A prawda jest taka, że ludzie są jednak obojętni na nieszczęście innych i choć ta złotówka (bo grosik do grosika...) nie byłaby obciążeniem dla ich portfela, to lepiej kliknąć "lubię to", pokazać ludziom, że lubię i zapomnieć o sprawie.
Szkoda, bo FB miałby siłę. Można byłoby...
Ale cóż... dla ludzi ważniejsza jest pokazówka i słowa...
A przecież po czynach ich poznacie...
Idę chorować dalej, dobranoc
Obiad - Spaghetti z sosem dyniowo - kalarepowym i surówką z rzodkiewki i ogórka ze szczypiorkiem |
Podwieczorek - Kruche ciasteczka |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz