niedziela, 25 listopada 2012

Dzień trzedziesty piąty - Wybór prezentów

Nie lubię sobie tworzyć dodatkowych stresów i nie znoszę na ostatnia chwilę załatwiać spraw około świątecznych.
Przede wszystkim od wielu lat - sama zakazuje sobie wkręcać się w wir światecznych porządków. Jak wiadomo - mam fioła czasami na punkcie sprzątania - więc raczej poza normalnym fiołem dodatkowy fioł mi nie grozi.
Świąteczne gotowanie - uwielbiam - ale dla jednego dzieciaka chyba trochę dziwne byłoby szalenie w kuchni. Więc jakies smakołyki są w niwielkiej ilości i bez wariactw. Zawsze ratuje nas mama. Jednak zawsze wściekła chodzę, że sie przepracowuje i pada nam w Wigilie ze zmęczenia. Ale wiadomo - u mamy wszystko najlepiej smakuje!

W ogóle mam dziwny stosunek do różnych okazji... ale może o tym kiedyś napiszę. 

Więc pozostają mi wcielenie się w Mikołaja. Ale Mikołaj jest uparty i musi mieć wszystko pozałatwiane przed końcem listopada. Nie ma zamiaru się stresować. Stresowac się będzie i tak samym pakowaniem - bo ma do tego dwie lewe ręce - albo nogi... bo i nogi w tym pakowaniu udział biorą...
Ta gwiazdka będzie skromna.  :(((( 
A Mikołaj musi się bardzo dobrze zastanowić.
Więc czmycham na allegro... a Wam życzę miłego wieczoru.

P.S. Przepraszam za jedno niewyjściowe zdjęcie - ale jakoś tak szaro-buro było dziś...

Śniadanie - Sałatka z szynką drobiową, warzywami i dressingiem musztardowym

Kolacja - Omlet z warzywami i paseczkami kolorowej papryki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz