Ręce mi opadają.
Leków już coldrexowo gripexowych brać nie mogę - bo żołądek stracę i wątrobę też.
Do tego humoru mi brakowało. A raczej rozwalał mnie gniew. Na siebie i bezsilność. I na kłamczuchów nadal.
A także smutek, że to ostatni dzień tej wygodnej diety.
Koło południa dostałam zestaw przepisów i zestaw ćwiczeń na cały tydzień od vitalii.
Radykalna różnica jest w tym, że nie ma takiego urozmaicenia. Mimo, że to nie 1000 dziennie a 1400 kcal.
Może wynika to z tego typu diety, którą wybrałam.
Jutro np. rano jakiś tost z top-serkiem, później grejpfrut, później rybka pieczona z kapustą, później mandarynka i jogurt a na koniec sok pomidorowy i serek owocowy.
Nie wiem, nie wiem...
Koszt na oko to jakieś 22 złote za pierwszy dzień - ryba dość droga.
No i gotować trzeba.
A i pić 3,4 l. wody lub herbaty zielonej.
A no i ćwiczyć. Ale ja znowu chora.
Nie mam dziś dobrego nastawienia, zobaczymy co będzie jutro.
Dobrej nocy.
Śniadanie - Sałatka z szynką, żółtym serem, jajkiem, papryką, ogórkiem, groszkiem konserwowym oraz musztardowym dressingiem |
II Śniadanie - Cytrynowy serek homogenizowany z morelą |
Kolacja - Tymbalik drobiowy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz