niedziela, 3 lutego 2013

Dzień sto czwarty - Przygotowania do zmian

Rano się obudziłam. Przed szóstą. Znowu chora.
Ręce mi opadają.
Leków już coldrexowo gripexowych brać nie mogę - bo żołądek stracę i wątrobę też.
Do tego humoru mi brakowało. A raczej rozwalał mnie gniew. Na siebie i bezsilność. I na kłamczuchów nadal.

A także smutek, że to ostatni dzień tej wygodnej diety.

Koło południa dostałam zestaw przepisów i zestaw ćwiczeń na cały tydzień od vitalii.
Radykalna różnica jest w tym, że nie ma takiego urozmaicenia. Mimo, że to nie 1000 dziennie a 1400 kcal.
Może wynika to z tego typu diety, którą wybrałam.
Jutro np. rano jakiś tost z top-serkiem, później grejpfrut, później rybka pieczona z kapustą, później mandarynka i jogurt a na koniec sok pomidorowy i serek owocowy.
Nie wiem, nie wiem...
Koszt na oko to jakieś 22 złote za pierwszy dzień - ryba dość droga.
No i gotować trzeba.  
A i pić 3,4 l. wody lub herbaty zielonej.
A no i ćwiczyć. Ale ja znowu chora.

Nie mam dziś dobrego nastawienia, zobaczymy co będzie jutro.
Dobrej nocy.

Śniadanie - Sałatka z szynką, żółtym serem, jajkiem,
papryką, ogórkiem, groszkiem konserwowym
oraz musztardowym dressingiem

II Śniadanie - Cytrynowy serek homogenizowany z morelą

Kolacja - Tymbalik drobiowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz