sobota, 9 lutego 2013

Dzień sto dziesiąty - Stypa

Na początku ostrzeżenie - że to sen - żeby nikogo przypadkiem nie wkręcić.
Znów mi się śniło... tak, że spać później nie mogłam :)

Otóż któregoś dnia, a właściwie wieczorem, przyszli moi starzy znajomi do mnie i zaczęli wyciągać na imprezę. Mówię do nich, że nie mam ani ochoty ani siły ani też nie mam opieki dla dziecka. Poza tym nie pije i nie palę i zmęczona jestem - więc co im po mnie w tym towarzyskim spotkaniu.
Jednak nie dawali za wygraną. nawet moja mamę sprowadzili do mojego dzieciaka.
Mówią, że takiej imprezy nigdy nie przeżyłam i zobaczyć to muszę.
Po drodze zaopatrzyliśmy się w napoje wyskokowe i nie tylko ale tez kupiliśmy na Monciaku (!) w Sopocie zapiekanki z kapusta kiszoną (takie miejsce tam rzeczywiście było i te zapiekanki miały niezapomniany smak).
I wreszcie po włóczędze po miastach różnych dotarliśmy na miejsce. cerkiew na warszawskiej Pradze. Wchodzimy tam - a w środku nie wnętrze jak z prawdziwej cerkwi tylko raczej jak z katedry św. Jana Chrzciciela. Cegły, surowizna.

A tam na środku trumna. A w niej nasza koleżanka przytulona do swojego męża. Zmarli. I ludzie, którzy zamiast być w ciszy rozmawiają na ich temat. Plotki. O tym, że ona przykuła się do niego kajdankami. Popełniła samobójstwo a on w cierpieniu z głodu umierał przez dni... nie mogąc się od niej uwolnić... I bo to taka jej zemsta.

A my jak się okazało przyszliśmy wykraść tą dziewczynę. Nie pamiętam już całej sytuacji. Ale jakoś nam się udało. Przedzieraliśmy się przez jakieś piachy, błoto. Ziemia się zapadała. W końcu udało nam się ja pochować. A pod jej grobem był tunel, którym przeszliśmy do zakrystii tej cerkwi.

Znaleźliśmy się w pomieszczeniu z poduszkami, które niosą dziewczynki w procesji, z sztandarami i wieloma rzeźbami przedstawiającymi świętych - które tez nosi się w czerwcowych procesjach. Pamiętam takie pomieszczenie w kościele, gdzie sama kiedyś chodziłam przy sztandarach jako bielanka. Przerażało mnie to. I ten duszny zapach kadzideł.

Mieliśmy tu się trochę po przeżyciach wieczoru wyluzować. I było tak przyjemnie, jak za dawnych czasów. Rozmowy - dyskusje - muzyka - wino. I nagle popatrzyłam na te znajdujące się figury w tym pomieszczeniu - a one krwawiły.... płakały krwawymi łzami...

Obudziłam się...

Śniadanie - Poł kromki pumpernikla z łyżką chrzanu i rzodkiewkami oraz pół grejpfruta.

Obiad - Gotowana na wodzie zupa - krem z groszku
zielonego mrożonego z  groszkiem ptysiowym


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz