niedziela, 17 lutego 2013

Dzień sto osiemnasty - Sąsiedzkie akcje

Z sąsiadami jest różnie.
Albo miłe pogaduszki o meteorytach albo kartki na drzwiach.

Ostatnio pojawiła się na naszym śmietniku podwórkowym kartka (a właściwie nie ostatnio - bo pojawia się cyklicznie), że uprzejmie prosi się o nie wrzucanie resztek jedzenia do śmietnika - bo na osiedlu panuje plaga szczurów. Wydaje mi się, że o tym już wspominałam. Nie bardzo wiem, gdzie w związku z tym resztki jedzenia (a rozumiem, że obierki z warzyw np. można uznać za resztki jedzenia) mam wyrzucać. Za ogrodzenie osiedla, czy gdzie?

Ta cała akcja ze szczurami to chora sprawa. Bo jednocześnie zamykane są okienka do piwnicy i koty podwórkowe nie maja gdzie się zimą skryć. Kot owszem oznaczyć może miejsce - np. w piwnicy - ale nie przeciśnie się szparami drzwi piwnicznych, żeby obsikać nasze prywatne rzeczy. Ale szczura złapać może.
Po zeszłej zimie niestety jedna kołdra, którą miałam w piwnicy została przegryziona. A wiec lepiej mieć ładny zapaszek w piwnicy i plagę szczurów.

A jakieś dwa tygodnie temu pojawiła się kolejna kartka - tym razem na klatce schodowej:



Jak już kiedyś pisałam, moje bloki ustawione są jakby tworzyły studnię. Pomiędzy nimi - czyli w tej studni -  jest trawnik i krzewy i drzewa, gdzie człowiek nie ma możliwości wejść. Ale, żeby dobrze sie przyjrzeć co się dzieje pod oknami, trzeba wyjść na balkon. 

Jest zima. Rozumie, że ktoś się przeciska przez śnieg na balkonie i patrzy co tam leży. No w sumie to najłatwiej to zrobić sąsiadom z parteru - czyli u mojego ulubionego Starszego Pana Sąsiada. 

Ale tez nie bardzo rozumiem co temu panu przeszkadza. Przecież pewnie ktoś wyrzuca jakieś okruszki dla ptaków i ewentualnie coś dla tych biednych przemarzniętych kotów.

Przecież nikt temu panu pod nos nie wyrzuca worków ze śmieciami.

Poza tym przecież NIE WOLNO wrzucać resztek jedzenia do śmietników!

Kolacja: Zmiksowany grejpfrut z 2 mandarynkami i kiwi z łyżką otrębów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz