Lubicie cmentarze? Spacery cmentarne?
Ja nie znoszę cmentarzy tych gdzie leżą moi bliscy. Zbyt emocjonujące.
Zbyt boli.
Nie lubię tez wariatkowa listopadowego czy świątecznego. Lubię ciszę
na cmentarzach. Choć trochę sama boje się po nich włóczyć.
Lecz kiedy zwiedzałam różne kraje świata – starałam się
zwykle na jakiś cmentarz zawitać. Nic tak wiele nie mówi o ludziach i o
kulturze jak cmentarze. Wystarczy popatrzeć na nagrobki. Kwiaty na nich.
Świeczki.
Uwielbiam paryskie cmentarze – jeden rzut oka na grób i wiem
kim był ten człowiek, który tu został pochowany. Rożne kształty, napisy,
elementy ozdobne świadczą o tym człowieku. O jego wykształceniu, pracy,
rodzinie.
U nas jest inaczej. Jakby każdy umarły człowiek był równy – no prawie.
Nie myślę tu o cmentarzach „reprezentacyjnych” czyli np. o Powązkach. Ale na
takich małych polskich cmentarzach zazwyczaj groby różnią się rodzajem kamienia
z którego zostały wykonane. No i zawsze wiadomo, że najbardziej efektowne
nagrobki są księży z danej parafii.
Zapomnianych nagrobków tez coraz mniej, bo niestety jak ktoś
nie zapłaci za miejsce na cmentarzu po 20 latach od pochowania zmarłego – to na
to miejsce pojawia się nowy… Szkoda.
Ale ja lubię czasami tak trochę dla pokory ale tez czasami
dla ćwiczenia swojej wyobraźni pochodzić po np. Powązkach. I popatrzeć na
nagrobki. I pomyśleć – powymyślać kim byli Ci konkretni ludzie tu pochowani. I
nie znam prawdziwych odpowiedzi. Ale czyż nie można sobie wyobrazić kim była
pani x urodzona w 1876 roku i zmarła w 1900 roku? I wisi jej zdjęcie. I tylko
napisana jest data. I nie ma informacji o jej bliskich?
Zastanawiałam się czy
nie powinnam sobie później poszukać jakiś informacji w goglach o tej pani…. Ale
czy chodzi o to, żeby znać prawdę?
Kolacja - Szklanka kefiru z dwiema łyżkami musli, połówka banana i paroma orzeszkami laskowymi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz